piątek, 21 marca 2014

Rozdział 13 - ''Gabi!!!!!!!!''

Rozdział 13

Następnego dnia, obudziłam się wtedy, kiedy wstać chciała Patrycja, czyli o 5.30. Gdy nakarmiłam ją i postanowiłam, że już nie będę spać, włożyłam ją z powrotem do kojca i poszłam do łazienki się wykąpać i ubrać. Zdążyłam w samą porę, ponieważ z naszej sypialni dobiegł krzyk Marco.
-Nie wolno budzić tatusia – mała tylko leciutko uśmiechnęła się. Śmiesznie to wyglądało, bo nie miała jeszcze ząbków, dlatego ja i Reus zaczęliśmy się śmiać.
-Marco zajmij się nią . Prrooooszę – zrobiłam oczy kota ze Shreka – tylko przez chwilę.
-Chwilę – dał mi buziaka na co Pati śmiesznie i słodko parsknęła.
Ja poszłam do mojego pokoju – mieliśmy na wszelki wypadek dodatkowe 4 pokoje. No więc.. poszłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi, otworzyłam okno, usiadłam na parapecie i zaczęłam podśpiewywać 'Try'. Po chwili moje podśpiewywanie zamieniło się w wycie, a to nie oznaczało nic dobrego. Głowa wychyliła mi się za parapet i zaczęłam spadać...
Marco
Gabi poszła na górę do swojego pokoju i zaczęła 'wyć'. Oczywiście głośno ładnie śpiewać, ale coś mnie nie pokoiło, więc właśnie dlatego włożyłem małą do kojca i poszedłem na dół pod jej okno nagle zaczęła spadać...
-Kochanie nic ci nie jest? - spytałem drżącym głosem
-Dziękuję Marco – szepnęła mi po czym pojedyncza łza spłynęła jej po policzku.
-Moim obowiązkiem jest cię chronić, więc nie dziękuj – otarłem jej łzę
Zaniosłem ją do naszej sypialni i nakryłem ją kocem
-Dziękuję, że jesteś – musnąłem jej policzek po czym położyłem się koło niej i oboje zasnęliśmy.

Obudziła nas Patka. Ja chciałem wstać, lecz Gabrysia powiedziała, że ona to zrobi. Chwilę się
posprzeczaliśmy się , ale wkońcu CUDEM mnie przekonała. Po 5 minutach była już na łóżku z Patką pośrodku.
Musiałem wstać z łóżka , bo przyszedł koleś z naszej paczki – Mario, a z nim jakaś dziewczyna.
-No witam gołąbeczki. Marco jestem. Miło cie... - zobaczyłem Magdę
-BOŻE serio?! - pomyślałem, lecz okazało się że na głos
-No co? - spytała Magda
-Nic, nic. Chodź Gotze na chwile. Madzia dziewczyny są na 2 pietrze
-Ok. - usłyszałem odpowiedź z ust dziewczyny wchodzącej po schodach
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Tą też zostawisz po tygodniu – szepnąłem. No może nie szepnąłem ale powiedziałem cicho.
-Nie. Ja ją naprawdę kocham. Zrozum to w końcu! - wykrzyknął po czym wyszedł, ale wrocił. - Przepraszam. - dodał
-Spoko. Przyzwyczaiłem się. - zaśmialiśmy się
Para posiedziała u nas z godzinkę? Nieee . No może 3, ewentualnie do 22.30, a następnie poszła do domu mojego przyjaciela.
,,Następnego dnia szedłem ulicą z treningu, opóźnił nam się do 22.30. Byłem ulicę od mojego domu. Jakieś typy szły za mną, ja się tym nie przejąłem. Gabi wyszła tarasem, bo zobaczyła mnie i chciała się przywitać. Nie zauważyła ich. Chciała mnie bronić. Jeden z nich złapał mnie, drugi z nich wyciągnął pistolet, strzelił w Gabi. Prosto w jej serce. Płakałem, drugi raz w moim życiu, płakałem. Ten 'Marco Reus' – piłkarz, który nigdy się nie poddaje, jest twardy płakał. Zobaczyłem jej ciało, jej otwarte oczy. Oni – te ciulowate gnojki, zabili moją narzeczoną. Zabili ją. Zadzwoniłem na policję i pogotowie. Przyjechali po kilku minutach. Czy nasza historia już się skończyła?''
Płakałem, nie wstydziłem się tego.

-Gabi!!!!!!! - krzyczałem najgłosniej jak się da. - Nie odchodź!!!!!! Proszę... - ostatnie słowo wyszeptałem.

Rozdział 12 - ''Gratulujemy śliczn...''

Rozdział 12





                         

                            ROZDZIAŁ Z DEDYKACJĄ DLA PATRYCJI REUS :) 
                                          [Przeczytajcie notkę pod rozdziałem]












7 miesięcy później

Aktualnie jest miesiąc październik. Dziecko w każdej chwili może chcieć przyść na świat.
Obudziłam się wcześniej. Na zegarku widniała godzina 6. Tak jak co rano poszłam do łazienki wziąć prysznic, a następnie naszykować coś do jedzenia. Gdy stałam przy kuchni, Reus zszedł na dół.
-A co tak pachnie? - zapytał i podszedł się przywitać
-Śniadanie, a nie widać? - zaśmiałam się, a ten odwzajemnił gest.
Nagle zaczął mocno boleć mnie brzuch, więc zaczęłam krzyczeć.
-Jedziemy do szpitala!! O kurde zgubiłem kluczyki!
-Ma..masz je … na na schodach – tylko tyle z siebie wydusiłam, na co blondyn nic mi nie odpowiedział i prowadził do samochodu
*** W szpitalu ***
Marco
-Gratulujemy ślicznej dziewczynki – uśmiechnęły się do mnie pielęgniarki, na co ja odwzajemniłem gest, i bardziej stwiedziłem niż zapytałem:
-Moge do nich wejść?
-Oczywiście. Państwo też mogą – wzkazała na Magdę i Mario

-Wybraliście już imię? - spytała Magda cicho
-Tak. Postanowiliśmy, że to będzie... - powiedziała Gaba
-Patrycja. - uśmiechnąłem się sam do siebie
-Jakie ładne imię – Mario zaczął szczerzyć się i głaskać Pati
*** 3 dni później ***
Gabi
Nasza córeczka jest zdrowa, więc już dzisiaj wychodzimy ze szpitala. Marco i Magda po nas przyjadą. Zapowiada się super dzień, ponieważ mogę przytulić małą panią Reus, ucałować. Na razie mała, spała będzie u nas, bo nie mamy jeszcze pokoju.
-Daj mi Patkę – Magda puściła mi oczko – Marco w samochodzie czeka.
-Ok. Nie mogę się doczekać, kiedy będziemy już w domu. W końcu się wyśpię
-No nie wiem, kochana, no nie wiem – wybuchłyśmy śmiechem
Gdy tylko Marco zobaczył nas, zaczął się cieszyć, a gdy dojechaliśmy do domu Magda zawiązała mi oczy i prowadziła na górę. Słyszałam Mario jak gadał o czymś z moim przyszłym mężem.
Oczy mi odwiązano i zobaczyłam śliczny pokoik dla naszej nowej dziewczynki.
-Dziękuję – wyszeptałam im na ucho, a oni odpowiedzieli mi chórem ''nie ma za co''
To najlepszy dzień mojego życia!

Patrycja urodziła się 11 października 2012 o godzinie 13.13   


_____________________________________________________________

             Sorki, że taki krótki, ale straciłam wenę :)
          No więc.. rozdział dla Patrycji Reus, za motywacyjne komentarze :3 

         Przegraliśmy z Zenitem 2-1 ale awansujemy! 
        Losowanie: FC Barcelona - Atletico Madryt
                          Real Madryt - Borussia Dortmund

                          Paris Saint-Germain - Chelsea Londyn
                          Bayern Monachium - Manchester United

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 11

Rozdział 11
((…) i...)
-wyjdz...wyjdziesz za mnie? - poczułam, że łza szczęścia spływa mi po policzku
-Oczywiście, że tak! Bez ślubu... raczej nie będziemy wychowywać dzidziusia. - uśmiechnęłam się delikatnie
-Jakiego dzidziusia? Gabi.. czy ty chcesz mi powiedzieć, że.. że jesteś w ciąży? - wstał gwałtownie po założeniu mi obrączki
-No.. tak. 9 tydzień.
-Tyle na to czekałem! Jeśli się kochamy to damy radę. No chodź tu do mnie. - przytulił i pocałował. Ja właśnie o takim chłopaku, poprawka – narzeczonym zawsze marzyłam. O takim, który podejdzie, przytuli, pocałuje, a przede wszystkim powie, że damy sobie radę, że wszystko będzie dobrze.
-Teraz tylko wystarczy powiedzieć rodzicom i MM.
-Marco. Moi rodzice nie chcą mnie znać.
-Wszystko będzie dobrze, a jeśli nie chcesz to powiemy tylko moim. I nawet tak nie mów. Oni cię kochają, tylko nie dają sobie rady z tym psychicznie. Byłaś tam. Prawda? No tak. Inni ludzie też tam byli? Na pewno, więc co? Mogą oskarżyć każdego. Każdą żywą istotę na Ziemi. Posłuchaj. Ogarnij się, zaciśnij pięści i lecimy na mały wypad na miasto skarbie.
-Dziękuję. - wyszeptałam pod nosem, ale tak by usłyszał i poszłam na górę się 'ogarnąć' i przebrać z mokrych od płaczu ciuchów. Założyłam moje czekoladowe rurki, bluzkę z napisem 'WTF?!'' i szaro-fioletowo-różowe trampki convers i zeszłam na dół. Oczywiście Reus czekał na mnie w samochodzie -,- Jakby nie mógł poczekać w domu... Ale z drugiej strony to... ale ja jestem uparta. Cud, że w ogóle poczekał!
-Dziękuję, że poczekałeś. - powiedziałam sakrastycznie
-Proszę. Dla mojego księcia wszystko – szczerzył się – Proszę państwa, przed pańsstwem.. któtnia przyszłyych małżonków i rodziców.
Akurat leciała nasza ulubiona piosenka 'Try'' i zaczęliśmy ją śpiewać.
Kupiliśmy już ubrania dla małego/małej a następnie udaliśmy się w stronę Pizzy-Hut.
Spotkaliśmy tam...
Mario

Poszliśmy z Magdą na małe zakupy na ślub, który odbędzie się po finale LM, w lipcu. Potem postanowiliśmy pójść do Pizzy-Hut i spotkaliśmy przyszłe małżeństwo.
-Siemaa stary – przywital się ze mna Reus
-Faceci... - burknely dziewczyny pod nosem
Zapytałem się ich czy piją, lecz Gaba odpowiedziała: 'Nie, chyba nie powinnam''.
Zażartowałem sobie:
-Co ty w ciąży jesteś?
Cała paczka spojrzała się na mnie i próbowała się uśmiechnąć. Teraz to już wiedziałem, że palnąłem.
-I jak zwykle ja dowiaduje się o wszystkim ostatni. - zaśmiałem się
-Czyli nie jesteś zły? - Gabi zrobiła maślane oczka
-Nie. Na was? W życiu – pocałowałem przyjaciółkę w policzek, a Marco udawał, że tego nie widzi i cały czas przewracał oczami.
-Jak chcesz ja ci też dam całusa w policzek
-Ogarnij się.. - po chwili dodał – gej...
-A ja Mario. Miło mi.
-Wiesz co stary..?? Gdyby głupota umiała latać, Ty latałbyś 10 km nad ziemią.
-Ale pocisk, taki normalnie że WOW
-Nigdy nie byłem miszczem w porównaniu do ciebie Wielki Miszczu Goetze! -ukłonił mi się, lecz ja go skarciłem, bo ludzie gapili się na nas i robili nam zdjęcia
-Przepraszam za zamieszanie. Miszczu Reus i dziewczyny wychodzimy!
Gabi

Ale jaja w Pizzy-Hut były! Gdy tylko wyszliśmy ja i Magda zaczęłyśmy się śmiać, a chłopaki...? Jak to nasze chłopaki. Nie odzywali się do siebie, ale może jednak....
-Ciebie serio powaliło?! - zaczął Goetze
-Mnie nie a ciebie? - mój narzeczony próbował być spokojny, lecz nie wychodziło mu to zbytnio
-buebuebuebue
Magda szepnęła do mnie, gdy staliśmy na czerwonym świetle:
-Wychodzimy?
Pokiwałam głową z dołu na górę , co miało oznaczać 'tak' i wysiedliśmy.
-Boże jakich my mamy spostrzegawczych kolegów... -.- Nic nie zauważyli – gadała do mnie BFF
-Ty, a wgl to gdzie jesteśmy?! - zauważyłam jakiś szpital? Tak, tak szpital.
-Mhmm... wyglada na to, ze się zgubilismy. Dzwon po Reusa! - panikowała M
Marco

-Ejjj? Stary..? dziewczyny! - zwrocilem się do przyjaciela
-Co z nimi?
-Ich nie ma!
-Przestań pieprzyć głupoty. Maagda, Gabaa chodźcie na deser! - krzyczał
-Ich nie ma! Dzwonie do Gabrysi.
-I co?
-Nie odbiera. Spróbuj do Magdy. I co?
-Też nie odbiera.
Magda
-Nie odbierają debile dwa! - panikowałam nadal
-Poczekaj może oddzwonią. Nie bój się tak. O! Widzisz dzwonią i kto tu miał rację? :P
*Rozmowa z Marco *
-No jestesmy teraz w jakims parku. Serio!
-...
-No bo wy się klociliscie!
-...
-Dobra to pa.

-I co?
-Zaraz będą

<kichnięcie>

___________________________________________________________________________

                                                        Hej

W srode meczyk ! ;> Przepraszam, przepraszam, przepraszam, jestem na siebie zla. Po 1 ten rozdzial nie wyszedl. Po 2 niedodawalam nic troche dlugo. Nastepnym razem sie poprawie. Moze dodam jutro 12 bo jestem chora. :*

środa, 12 marca 2014

Rozdział 10: 'Niespodzianka dla czytelników!''

Marco

(Stało się coś dziwnego)

Gdy wysiedliśmy z auta Gabryśka była cała mokra i w błocie. Zaczęliśmy się z niej śmiać, lecz kiedy wstała i powiedziała, że jak jej gips zdejmą da nam popalić daliśmy sobie nawzajem z liścia, bo w ten sposób szybciej się ogarniamy.

-I co do śmiechu wam?! Zaraz ja was tak wrzucę – pokazała nam język i wsiadła.
-Trzeba będzie umyć samochód – zniesmaczył się
Całą drogę siedzieliśmy w bez ruchu i nie odzywalismy się do siebie.

Gabi

Kiedy Goetze odwiózł nas do domu ja wykąpałam się uważając na gips, przebrałam się i zeszłam na dół.
-Misiu.. wiesz, że nie chciałem – złapał mnie w talii i uśmiechnął się
-Dobra, dobra leć już
-Gdzie?
-A treningu nie masz?
-Nie.
-To wygląda na to, że jestem na ciebie skazana Marcusiu – zaśmiałam się
-Będziemy razem jakieś romansidła oglądać – uśmiechnął się – no chodź tu do mnie.
Pocałował mnie, a następnie poszedł po jakiś film.
-Może ,,Listy do M''? - spytał, a ja uśmiałam się po cichutku
-No co?
-Nico. Oglądamy?
-Oglądamy księżniczko.
-DON'T CALL ME PRINCESS.
-Okok
Oglądałam prawie cały, ponieważ z początku zasnęłam, obudziłam się, lecz czułam, że ktoś zanosi mnie na górę. Postanowiłam, że nie będę okazywać, że nie drzemie,bo lubię jak ktoś zanosi mnie do łózka.
Następny dzień:
-Ubieraj się, bo zaraz Magda będzie. - usłyszałam jak jakiś głos wybudza mnie.
-Dobra, dobra, a teraz już sobie idź Wiesiek.
-Tyyylko nie eghem... Chyba przeprosiny się należą. - wzkazał na zrobiony przez niego tzw. dzióbek.
-Dobra, dobra chodź. - nasze usta zblizyły się do siebie.
-To jak. Ubierasz się? - przerwał nasz pocałunek
-No ba.
Grzebałam w szafie i w końcu nie znalazłam nic innego jak mój ulubiony zestaw, na wypady na miasto z moją przyjaciółką.
Akurat kiedy skończyłam zakładać botki przyszła przyjaciółka ubrana w to.
-Marco my wychodzimy!!!!! - krzyknęłam z salonu, kiedy ten był na górze i gadał z Kubą.
-Pa. - tylko tyle usłyszałam z jego ust.
Magda

On chce, żeby wszystko wyglądało idealnie, ale ja rozumiem go. Ona jest wspaniałą dziewczyną z marzeniami, które spełniła. On musiał wszystko przygotować, by było to dopięte na ostatni guzik. Szczerze mówiąc, odkąd Gabi spotyka się z nim, bardzo go polubiłam, choć wcześniej wydawał mi się samolubnym i egoistycznym frajerem. Zaprzyjaźniliśmy się i nic więcej – myślałam, kiedy jechałyśmy z Gabą na zakupy. Ona była jakaś rozkojarzona, więc nawet nie zauważyła, kiedy dojechałyśmy.
-Helloo! Jest tam kto? - pomachałam jej ręką przed twarzą
-Tak, tak tylko.. a nic.
-Kontynuuj!
-Teraz tak myślę, że... że chyba jestem w ciąży!
-Zamiast zakupów do lekarza, przekonać się. Musimy to zrobić szybko przed 18.30.
-Ale.. jest 17.
-Jedziemy. Znam takiego jednego. Moja mama tam rodziła Majkę.
U ginekologa....
-Tak. Jest pani w 9 tygodniu ciąży. A tutaj zdjęcie maluszka. - wręczył jej zdjęcie USG i uśmiechnął się do nas.
-Jak ja to powiem Marco Magda?
-Prosto z mostu.
-A co jeśli mnie zostawi?
-Daj spokój on? On cię zostawi.. hahah śmieszne.
Gabi

Okazało się, że będę, będziemy mieć maluszka. Stoję przed domem i jestem gotowa. Powiem mu to prosto z mostu, jak mówiła Magda.
Gdy weszłam do domu, stół był ładnie okryty, a na ziemi płatki róż.
-Marco... - zatkał mi usta palcem.
-Nic. Nie mów. Ja chcę ci coś powiedzieć. Odkąd cię ujrzałem nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Jesteś miła, ładna, zabawna i wyluzowana, nie taka jak inne. Zrobisz mi tą przyjemność i...

________________________________________________________________________________
                                                                         Hej :3 
Tego po ''i.....'' dowiecie się czytając następnie rozdziały .  :) Sorki za krotki rozdzial. Nastepny postaram sie, aby byl duzo dluzszy. 
                                                                  Dobrzej nocki :* 


sobota, 8 marca 2014

Rozdział 9 - ''Co ja robię u ciebie w domu?!''

Magda

-Co ja robię u ciebie w domu?! - spytałam Mario z jednocześnie strachem i przerażeniem .
-Tak się składa, że razem z Gabi padłyście trupem na stadionie i co miałyście tam zostać z tymi ciołkami? O nie ! Na to byśmy nie pozwolili. - szczerzył się
Na to, akurat nic mu nie powiedziałam i zostało mi najwyraźniej ubrać się w to co wczoraj.
Gdy byłam w drodze do domu wstąpiłam do sklepu, by kupić cole, chipsy i piwo na nasze damskie popołudnie. Moje i Gaby oczywiście.
Gabi

Była już godzina po 11, więc to oznaczało, że Marco był już na treningu, i że czas zacząć szykować się już na nasze popołudnie. Gdy ubrałam się w to (2)  , dostałam SMS od Mario:

-Będę u ciebie za 15 min. :*

-Słuchaj Mario chyba pomyliłeś numer.

Na tą wiadomość już mi nie odpisał, ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi. To on.

-Słuchaj – złapał mnie za ręce – nie wiem czemu, ale odkąd jesteś z Marco, podobasz mi się i w ogóle. Gdy na ciebie patrze, nie mogę przestać się uśmiechać, gdy uśmiechasz się, nie mogę przestać się na ciebie patrzeć. Nie umiem wyrazić tego uczucia innymi 2 słowami i 9 literami: Kocham cię.
-Mario, teraz ty mnie posłuchaj. Nic oprócz przyjaźni nas nie łączy. Nie chcę tego zniszczyć, a poza tym wiesz dobrze, że ja kocham Reusa! Przepraszam, ale nie chcę, aby nasza przyjaźń się skończyła.
Wymamrotał coś pod nosem, spojrzał mi w oczy i powiedział ''przepraszam'', a następnie wyszedł z naszego apartamentu. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Pół roku temu normalna dziewczyna, a teraz? Teraz co? Wszystko się sypie. Być może straciłam przyjaciela? A co jeśli on sobie coś zrobi? Przeze mnie. Nie ja nie mogę tak żyć! Nagle przed oczyma pojawiły mi się kropki.
5 dni pozniej

-Ma..rco? Gdzie ja jestem? Co się stało? - nie wiedziałam, co się wydarzyło, gdzie jestem.
-Ciii! Twój organizm jest jeszcze osłabiony. - powiedział i lekko usmiechnął się.
-Ale.. co się stało?
-Potrącił cię samochód. Masz złamaną nogę i obrażenia wewnętrze, ale twój stan jest stabilny.
-Mario? Chodź... proszę.
-Ja naprawdę nie chciałem, nie chciałem, żeby coś ci się stało, przepraszam! - rozpłakał się jak dziecko. Te słowa, które mi powiedział, akurat pamiętam.
-A co z twoją ręką? - spytałam i poczułam, że łza spływa mi po policzku, lecz szybko ją otarłam.
-Tylko złamanie. Miałem wypadek po tym jak wysz...
-Nie wspominaj mi o tym. - lekko się uśmiechnęłam i zobaczyłam Magdę. Przytuliliśmy się całą paczką, a ja pocałowałam Marco.
-O! Widzę, że... że ktoś już się obudził. - zobaczyłam niejaką Ann Katherine – byłą dziewczynę Goetzego. Wstrętną żmiję, która chciała zniszczyć naszą przyjaźń.
-Przymknij się. - powiedział do niej Mario.
Tydzień później

Marco

Gabi nareszcie wraca ze szpitala. Ja i Mario jedziemy ją odebrać, a Magda i Ania – żona Roberta miały kupić tort.
Już jesteśmy na miejscu.
-Przepraszam? W jakiej sali leży Gabrysia Jastrzębska? - spytał Mario
-No mówiłem ci, że 223 ciulu! - i tu oberwał po głowie
-Przepraszam za kolegę! - zwróciłem się do pielęgniarki, która patrzyła się na mnie i Mario, jakbyśmy byli z innej planety.
Doszliśmy do sali i Mario kazał Gabi się przebierać, a on sam w tym czasie pójdzie po kule dla niej. -Chłopaki z tym nie da się chodzić! - marudziła Gaba, na co my nie zwracaliśmy uwagi, lecz głupio do siebie uśmiechaliśmy się.

-Ok ja wysiadam. Do widzenia panom! - wysiadła w środku lasu. My myśleliśmy, że ona wróci, ale nie... Stało się coś dziwnego.

_______________________________________________________________________________

                                                                  Hej :* 
Ja uważam, że szczerze ten rozdział mi nie wyszedł, ale wasze opinie się liczą ;) No nie?

Jak będzie
.
.
.
.
.
2 lub 3 komenntarze kolejny rozdział :3   

Zostawiam was. Dobranoc :3 

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 8

                                              * Sześć dni później *
~Marco~

Zadzwoniłem do Mario, czy już wszyscy są. Odezwał się z taką śmiechawką, więc zapytałem:
-Staaary! Ty coś brałeś bo nie rozumiem?!
-Może..! Hahah – nie mógł powsztrzymać się od śmiechu.
-Dobra powiedz czy wszystko gotowe? Wszyscy są?
-Nie ma 2 osób.
-Kurna! Jakich?!
-Ciebie i Gabi! Ahahahah.- w tym momencie odłożyłem mojego iPhone'a, bo nie wiem co bym mu nagadał.
Poszedłem ją obudzić:
-Miśku. Wstajemy!
-Magda nie przerywaj mi snu o Marc.... - w tym momencie otworzyła oczy, a ja się usmiechnąłem.
Idź się umyj i ubierz, bo zaraz jedziemy.
-Marco znowu?? A gdzie tym razem? - spytała moja ukochana z uśmiechem.
-Niespodzianka! A teraz lepiej leć się ubierz. - powiedziałem
-Dla ciebie wszystko.

~Gabi~

Tak jak chciał Reus poszłam do łazienki umyć się, a następnie się ubrać. Zapomnieliśmy dodać, że na jakiś okres wprowadziłam się do niego. Po piętnasto minutowym grzebaniu w szafie, postanowiłam, że jednak wybiorę ten  zestaw.
-Gotowy mój misiek?! - głos Marco dobiegał z salonu.
-Tak tylko jeszcze założę kolczyki! - krzyknęłam
-Ja czekam w samochodzie!
-Nie. Poczekaj już schodzę. - wzięłam torebkę i zeszłam na dół.
<cisza>
-Co tak cicho? - przerwał ciszę piłkarz.
-No nie wiem... A tak w ogóle to gdzie i po co tam jedziemy? -spytałam
-Bo muszę ci coś powiedzieć na osobności i jedziemy... tam gdzie jedzemy to niespodzianka!
-Marco... widzę przecież, że jesteśmy w jakimś parku i tam stoimy.
-Co?! O kurna! Nie mieliśmy tam być. - po tych właśnie słowach Reusa zaczęłam się tak śmiać. Przerwałam to dopiero wtedy, gdy zadzwonił do niego telefon. Nie wiedziałam kto do niego dzwonił, słyszałam tylko odpowiedzi ukochanego. Gdy powiedział tajemniczemu głosowi, że wiechaliśmy do jakiegoś parku, wtedy po śmiechu poznałam przyjaciela z naszej paczki, mianowicie Goetzego.
Gdy Marco skończył z nim gadać, przechodziły rzędem jakieś starsze kobiety i zaczęły się skarżyć i stukać do szyb ponieważ były przyciemniane:
-To skandal! Żeby tak stawać na środku?! Halo. Mówie coś do was! - skarżyła pierwsza
-Birgit, a może oni... może oni mieli wypadek i... i nie żyją? Chodźmy bo będzie na nas! - druga zaczęła uciekać ile sił w nogach, za nią ''Birgit'' czyli panna z numerem ''1''.
-Dobra Marco wyjeżdżaj stąd.
Wtedy poczułam, że zapomnieli o moich urodzinach.
-Marco czy my serio musimy tam jechać?
-Tak musimy. Poczekaj już jesteśmy.
-Ale to Signal Iduna Park!
-O to chodziło. Chodźmy.
~Mario~

-Kurcze kiedy oni będą? – spojrzałem na Magdę, na zegarek, na Magdę, na zegarek.
-Spokojnie Mario. Oni na pewno przyjadą. Nie martw się tak. - przytuliła mnie przyjaciółka, jednak wtedy poczułem jakby była mi bliższa.
-O są i zakochańce! Marco pozwól na chwilę, a Magda zajmij się Gabi, proszę. - uradowałem się.
-Jak to wjechaliście do jakiegoś parku?! - zacząłem się śmiać.
-No zamyśliłem się i tak jakoś wyszło, a najlepsze jak podeszły do nas jakieś baby i zaczęły się skarżyć, a potem uciekać z myślą, że nie żyjemy. - opowiedział mi jak to było najlepszy przyjaciel.
Zaczęlismy się śmiać. Ja poszedłem do dziewczyn, a 'Reusiaczek' do szatni sprawdzić czy wszystko gotowe.
-Marco mówił, że na osobności więc co wy tu robicie? - spytała Gabi z miną ''wtf?!''
-Tsaa..... słuchaj Marco to na pewno jakoś na tym wyjdziesz młoda. - gdy wypowiedziałem te słowa dostałem w bok od łokcia Magdy.
-Auuuuuu! - wydarłem się na cały stadion więc Magda zaczęła mnie po nim ganiać.
-Ok. Ja tam się w wasze sprawy nie wtrącam więc idę. Na razie!
Chciałem ją zatrzymać więc z moją rewelacyjną kondycją podbiegłem do niej z przodu i przytuliłem ją.
-Mario wiesz, że ja kocham Marco, to po kiego mnie przytulasz?!
-Żebyś nam nie uciekła. - szczerzyłem się. - to teraz patrz tam!
-Aaaaaaa! Goetze puszczaj mnie! - musiałem ją jakoś posadzić na ''tron''.
Ja, Marco i Robert wzięliśmy krzesło z nią na górze i posadziliśmy dosławnie na środku boiska do gry. W bramkach stały przezenty, które Kuba i Łukasz zrzucali na linie.
W trakcie spadania prezentów zaczęliśmy śpiewać ''Sto Lat'', a Magda zaczaiła się od tyłu i założyła jej najdroższą koronę w Dortmundzie.
Gabi w trakcie życzeń rozpłakała się, a po życzeniach rzuciła się na mnie, Magdę i Marco.
~Gabi~

-A ja? Hellou! Też tu jestem. - Robert wzkazał na swój policzek.
-Ja też! - odezwał się również Goetze.
-Tsaaa.... powiedzieli co wiedzieli. - burknęłam pod nosem.
-No Gaba daj im, zasłużyli. - odezwał się Marco.
-Dobra, ale zrobie to tylko dla ciebie.
Po chwili ''Lewy'' i Mario zachowywali się jakby ''red bull dodał im skrzydeł'', a przecież to był tylko zwykły buziak w policzek, no ale... ich nie zmienisz. Oni będą tacy zawsze. - zaśmiałam się.
~Mario~

Gabi – ona jest taka niczego sobie. Taka ładna, miła i w ogóle. Podoba mi się ale nie powiem tego nikomu.
Magda – ona też była zabawna, ładna itp... Bardzo je polubiłem, jednak moje serce skradła Gabcia.
Mario w ogóle co ty robisz?! O czym ty myślisz?! - takimi myślami zawracałem sobie głowę.
-Mario dołącz do nas.- powiedziały dziewczyny i Marco.
-Nie, wolę sam na razie. - uśmiechnąłem się nie szczerze. - Sorka.
-Rozumiemy. - powiedzieli chórem.
Pod koniec imprezy ( było ok. 22.30) dołączyłem do paczki. Gabi i Magda padły trupem,więc Marco poszedł z Gabi do domu, a ja zabrałem Magde do siebie.


-Pa nasze ciule! - powiedzieliśmy z Reusem do spiacych już naszych kumpli i pojechalismy do domow.

____________________________________________________________________________

                                                                       Hej :*
8 rozdział leci do was <33 Sorki, że wczoraj nic nie dodałam, chociaz planowalam, ale mialam urodziny xD 
                                                      Pszczółki wygrały 3-0 :* 
                                                      Oceniajcie rozdzial :P