Rozdział 13
Następnego dnia, obudziłam się
wtedy, kiedy wstać chciała Patrycja, czyli o 5.30. Gdy nakarmiłam
ją i postanowiłam, że już nie będę spać, włożyłam ją z
powrotem do kojca i poszłam do łazienki się wykąpać i ubrać.
Zdążyłam w samą porę, ponieważ z naszej sypialni dobiegł krzyk
Marco.
-Nie wolno budzić tatusia – mała
tylko leciutko uśmiechnęła się. Śmiesznie to wyglądało, bo nie
miała jeszcze ząbków, dlatego ja i Reus zaczęliśmy się śmiać.
-Marco zajmij się nią . Prrooooszę –
zrobiłam oczy kota ze Shreka – tylko przez chwilę.
-Chwilę – dał mi buziaka na co Pati
śmiesznie i słodko parsknęła.
Ja poszłam do mojego pokoju –
mieliśmy na wszelki wypadek dodatkowe 4 pokoje. No więc.. poszłam
do mojego pokoju, zamknęłam drzwi, otworzyłam okno, usiadłam na
parapecie i zaczęłam podśpiewywać 'Try'. Po chwili moje
podśpiewywanie zamieniło się w wycie, a to nie oznaczało nic
dobrego. Głowa wychyliła mi się za parapet i zaczęłam spadać...
Marco
Gabi poszła na górę do swojego
pokoju i zaczęła 'wyć'. Oczywiście głośno ładnie śpiewać,
ale coś mnie nie pokoiło, więc właśnie dlatego włożyłem małą
do kojca i poszedłem na dół pod jej okno nagle zaczęła spadać...
-Kochanie nic ci nie jest? - spytałem
drżącym głosem
-Dziękuję Marco – szepnęła mi po
czym pojedyncza łza spłynęła jej po policzku.
-Moim obowiązkiem jest cię chronić,
więc nie dziękuj – otarłem jej łzę
Zaniosłem ją do naszej sypialni i
nakryłem ją kocem
-Dziękuję, że jesteś – musnąłem
jej policzek po czym położyłem się koło niej i oboje zasnęliśmy.
Obudziła nas Patka. Ja chciałem
wstać, lecz Gabrysia powiedziała, że ona to zrobi. Chwilę się
posprzeczaliśmy się , ale wkońcu
CUDEM mnie przekonała. Po 5 minutach była już na łóżku z Patką
pośrodku.
Musiałem wstać z łóżka , bo
przyszedł koleś z naszej paczki – Mario, a z nim jakaś
dziewczyna.
-No witam gołąbeczki. Marco jestem.
Miło cie... - zobaczyłem Magdę
-BOŻE serio?! - pomyślałem, lecz
okazało się że na głos
-No co? - spytała Magda
-Nic, nic. Chodź Gotze na chwile.
Madzia dziewczyny są na 2 pietrze
-Ok. - usłyszałem odpowiedź z ust
dziewczyny wchodzącej po schodach
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Tą
też zostawisz po tygodniu – szepnąłem. No może nie szepnąłem
ale powiedziałem cicho.
-Nie. Ja ją naprawdę kocham. Zrozum
to w końcu! - wykrzyknął po czym wyszedł, ale wrocił. -
Przepraszam. - dodał
-Spoko. Przyzwyczaiłem się. -
zaśmialiśmy się
Para posiedziała u nas z godzinkę?
Nieee . No może 3, ewentualnie do 22.30, a następnie poszła do
domu mojego przyjaciela.
,,Następnego dnia szedłem ulicą z
treningu, opóźnił nam się do 22.30. Byłem ulicę od mojego domu.
Jakieś typy szły za mną, ja się tym nie przejąłem. Gabi wyszła
tarasem, bo zobaczyła mnie i chciała się przywitać. Nie zauważyła
ich. Chciała mnie bronić. Jeden z nich złapał mnie, drugi z nich
wyciągnął pistolet, strzelił w Gabi. Prosto w jej serce.
Płakałem, drugi raz w moim życiu, płakałem. Ten 'Marco Reus' –
piłkarz, który nigdy się nie poddaje, jest twardy płakał.
Zobaczyłem jej ciało, jej otwarte oczy. Oni – te ciulowate
gnojki, zabili moją narzeczoną. Zabili ją. Zadzwoniłem na policję
i pogotowie. Przyjechali po kilku minutach. Czy nasza historia już
się skończyła?''
Płakałem, nie wstydziłem się tego.
-Gabi!!!!!!! - krzyczałem najgłosniej
jak się da. - Nie odchodź!!!!!! Proszę... - ostatnie słowo
wyszeptałem.