* Sześć dni później *
~Marco~
Zadzwoniłem do
Mario, czy już wszyscy są. Odezwał się z taką śmiechawką, więc
zapytałem:
-Staaary! Ty coś
brałeś bo nie rozumiem?!
-Może..! Hahah –
nie mógł powsztrzymać się od śmiechu.
-Dobra powiedz czy
wszystko gotowe? Wszyscy są?
-Nie ma 2 osób.
-Kurna! Jakich?!
-Ciebie i Gabi!
Ahahahah.- w tym momencie odłożyłem mojego iPhone'a, bo nie wiem
co bym mu nagadał.
Poszedłem ją
obudzić:
-Miśku. Wstajemy!
-Magda nie
przerywaj mi snu o Marc.... - w tym momencie otworzyła oczy, a ja
się usmiechnąłem.
Idź się umyj i
ubierz, bo zaraz jedziemy.
-Marco znowu?? A
gdzie tym razem? - spytała moja ukochana z uśmiechem.
-Niespodzianka! A
teraz lepiej leć się ubierz. - powiedziałem
-Dla ciebie
wszystko.
~Gabi~
Tak jak chciał
Reus poszłam do łazienki umyć się, a następnie się ubrać.
Zapomnieliśmy dodać, że na jakiś okres wprowadziłam się do
niego. Po piętnasto minutowym grzebaniu w szafie, postanowiłam, że
jednak wybiorę ten zestaw.
-Gotowy mój
misiek?! - głos Marco dobiegał z salonu.
-Tak tylko jeszcze
założę kolczyki! - krzyknęłam
-Ja czekam w
samochodzie!
-Nie. Poczekaj już
schodzę. - wzięłam torebkę i zeszłam na dół.
<cisza>
-Co tak cicho? -
przerwał ciszę piłkarz.
-No nie wiem... A
tak w ogóle to gdzie i po co tam jedziemy? -spytałam
-Bo muszę ci coś
powiedzieć na osobności i jedziemy... tam gdzie jedzemy to
niespodzianka!
-Marco... widzę
przecież, że jesteśmy w jakimś parku i tam stoimy.
-Co?! O kurna! Nie
mieliśmy tam być. - po tych właśnie słowach Reusa zaczęłam
się tak śmiać. Przerwałam to dopiero wtedy, gdy zadzwonił do
niego telefon. Nie wiedziałam kto do niego dzwonił, słyszałam
tylko odpowiedzi ukochanego. Gdy powiedział tajemniczemu głosowi,
że wiechaliśmy do jakiegoś parku, wtedy po śmiechu poznałam
przyjaciela z naszej paczki, mianowicie Goetzego.
Gdy Marco skończył
z nim gadać, przechodziły rzędem jakieś starsze kobiety i zaczęły
się skarżyć i stukać do szyb ponieważ były przyciemniane:
-To skandal! Żeby
tak stawać na środku?! Halo. Mówie coś do was! - skarżyła
pierwsza
-Birgit, a może
oni... może oni mieli wypadek i... i nie żyją? Chodźmy bo będzie
na nas! - druga zaczęła uciekać ile sił w nogach, za nią
''Birgit'' czyli panna z numerem ''1''.
-Dobra Marco
wyjeżdżaj stąd.
Wtedy poczułam,
że zapomnieli o moich urodzinach.
-Marco czy my
serio musimy tam jechać?
-Tak musimy.
Poczekaj już jesteśmy.
-Ale to Signal
Iduna Park!
-O to chodziło.
Chodźmy.
~Mario~
-Kurcze kiedy oni
będą? – spojrzałem na Magdę, na zegarek, na Magdę, na zegarek.
-Spokojnie Mario.
Oni na pewno przyjadą. Nie martw się tak. - przytuliła mnie
przyjaciółka, jednak wtedy poczułem jakby była mi bliższa.
-O są i
zakochańce! Marco pozwól na chwilę, a Magda zajmij się Gabi,
proszę. - uradowałem się.
-Jak to
wjechaliście do jakiegoś parku?! - zacząłem się śmiać.
-No zamyśliłem
się i tak jakoś wyszło, a najlepsze jak podeszły do nas jakieś
baby i zaczęły się skarżyć, a potem uciekać z myślą, że nie
żyjemy. - opowiedział mi jak to było najlepszy przyjaciel.
Zaczęlismy się
śmiać. Ja poszedłem do dziewczyn, a 'Reusiaczek' do szatni
sprawdzić czy wszystko gotowe.
-Marco mówił, że
na osobności więc co wy tu robicie? - spytała Gabi z miną
''wtf?!''
-Tsaa..... słuchaj
Marco to na pewno jakoś na tym wyjdziesz młoda. - gdy
wypowiedziałem te słowa dostałem w bok od łokcia Magdy.
-Auuuuuu! -
wydarłem się na cały stadion więc Magda zaczęła mnie po nim
ganiać.
-Ok. Ja tam się w
wasze sprawy nie wtrącam więc idę. Na razie!
Chciałem ją
zatrzymać więc z moją rewelacyjną kondycją podbiegłem do niej z
przodu i przytuliłem ją.
-Mario wiesz, że
ja kocham Marco, to po kiego mnie przytulasz?!
-Żebyś nam nie
uciekła. - szczerzyłem się. - to teraz patrz tam!
-Aaaaaaa! Goetze
puszczaj mnie! - musiałem ją jakoś posadzić na ''tron''.
Ja, Marco i Robert
wzięliśmy krzesło z nią na górze i posadziliśmy dosławnie na
środku boiska do gry. W bramkach stały przezenty, które Kuba i
Łukasz zrzucali na linie.
W trakcie spadania
prezentów zaczęliśmy śpiewać ''Sto Lat'', a Magda zaczaiła się
od tyłu i założyła jej najdroższą koronę w Dortmundzie.
Gabi w trakcie
życzeń rozpłakała się, a po życzeniach rzuciła się na mnie,
Magdę i Marco.
~Gabi~
-A ja? Hellou! Też
tu jestem. - Robert wzkazał na swój policzek.
-Ja też! -
odezwał się również Goetze.
-Tsaaa....
powiedzieli co wiedzieli. - burknęłam pod nosem.
-No Gaba daj im,
zasłużyli. - odezwał się Marco.
-Dobra, ale zrobie
to tylko dla ciebie.
Po chwili ''Lewy''
i Mario zachowywali się jakby ''red bull dodał im skrzydeł'', a
przecież to był tylko zwykły buziak w policzek, no ale... ich nie
zmienisz. Oni będą tacy zawsze. - zaśmiałam się.
~Mario~
Gabi – ona jest
taka niczego sobie. Taka ładna, miła i w ogóle. Podoba mi się ale
nie powiem tego nikomu.
Magda – ona też
była zabawna, ładna itp... Bardzo je polubiłem, jednak moje serce
skradła Gabcia.
Mario w ogóle co
ty robisz?! O czym ty myślisz?! - takimi myślami zawracałem sobie
głowę.
-Mario dołącz do
nas.- powiedziały dziewczyny i Marco.
-Nie, wolę sam na
razie. - uśmiechnąłem się nie szczerze. - Sorka.
-Rozumiemy. -
powiedzieli chórem.
Pod koniec imprezy
( było ok. 22.30) dołączyłem do paczki. Gabi i Magda padły
trupem,więc Marco poszedł z Gabi do domu, a ja zabrałem Magde do
siebie.
-Pa nasze ciule! -
powiedzieliśmy z Reusem do spiacych już naszych kumpli i
pojechalismy do domow.
____________________________________________________________________________
Hej :*
8 rozdział leci do was <33 Sorki, że wczoraj nic nie dodałam, chociaz planowalam, ale mialam urodziny xD
Pszczółki wygrały 3-0 :*
Oceniajcie rozdzial :P
Żeby tylko teraz Mario nie rozwalił swojej przyjaźni z Marco przez to że zakochał się w Gabi ;c Marco jest normalnie chłopakiem idealnym ;*
OdpowiedzUsuńCudny rozdział czekam na kolejny ;)
Zapraszam do siebie ;*