sobota, 8 marca 2014

Rozdział 9 - ''Co ja robię u ciebie w domu?!''

Magda

-Co ja robię u ciebie w domu?! - spytałam Mario z jednocześnie strachem i przerażeniem .
-Tak się składa, że razem z Gabi padłyście trupem na stadionie i co miałyście tam zostać z tymi ciołkami? O nie ! Na to byśmy nie pozwolili. - szczerzył się
Na to, akurat nic mu nie powiedziałam i zostało mi najwyraźniej ubrać się w to co wczoraj.
Gdy byłam w drodze do domu wstąpiłam do sklepu, by kupić cole, chipsy i piwo na nasze damskie popołudnie. Moje i Gaby oczywiście.
Gabi

Była już godzina po 11, więc to oznaczało, że Marco był już na treningu, i że czas zacząć szykować się już na nasze popołudnie. Gdy ubrałam się w to (2)  , dostałam SMS od Mario:

-Będę u ciebie za 15 min. :*

-Słuchaj Mario chyba pomyliłeś numer.

Na tą wiadomość już mi nie odpisał, ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi. To on.

-Słuchaj – złapał mnie za ręce – nie wiem czemu, ale odkąd jesteś z Marco, podobasz mi się i w ogóle. Gdy na ciebie patrze, nie mogę przestać się uśmiechać, gdy uśmiechasz się, nie mogę przestać się na ciebie patrzeć. Nie umiem wyrazić tego uczucia innymi 2 słowami i 9 literami: Kocham cię.
-Mario, teraz ty mnie posłuchaj. Nic oprócz przyjaźni nas nie łączy. Nie chcę tego zniszczyć, a poza tym wiesz dobrze, że ja kocham Reusa! Przepraszam, ale nie chcę, aby nasza przyjaźń się skończyła.
Wymamrotał coś pod nosem, spojrzał mi w oczy i powiedział ''przepraszam'', a następnie wyszedł z naszego apartamentu. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Pół roku temu normalna dziewczyna, a teraz? Teraz co? Wszystko się sypie. Być może straciłam przyjaciela? A co jeśli on sobie coś zrobi? Przeze mnie. Nie ja nie mogę tak żyć! Nagle przed oczyma pojawiły mi się kropki.
5 dni pozniej

-Ma..rco? Gdzie ja jestem? Co się stało? - nie wiedziałam, co się wydarzyło, gdzie jestem.
-Ciii! Twój organizm jest jeszcze osłabiony. - powiedział i lekko usmiechnął się.
-Ale.. co się stało?
-Potrącił cię samochód. Masz złamaną nogę i obrażenia wewnętrze, ale twój stan jest stabilny.
-Mario? Chodź... proszę.
-Ja naprawdę nie chciałem, nie chciałem, żeby coś ci się stało, przepraszam! - rozpłakał się jak dziecko. Te słowa, które mi powiedział, akurat pamiętam.
-A co z twoją ręką? - spytałam i poczułam, że łza spływa mi po policzku, lecz szybko ją otarłam.
-Tylko złamanie. Miałem wypadek po tym jak wysz...
-Nie wspominaj mi o tym. - lekko się uśmiechnęłam i zobaczyłam Magdę. Przytuliliśmy się całą paczką, a ja pocałowałam Marco.
-O! Widzę, że... że ktoś już się obudził. - zobaczyłam niejaką Ann Katherine – byłą dziewczynę Goetzego. Wstrętną żmiję, która chciała zniszczyć naszą przyjaźń.
-Przymknij się. - powiedział do niej Mario.
Tydzień później

Marco

Gabi nareszcie wraca ze szpitala. Ja i Mario jedziemy ją odebrać, a Magda i Ania – żona Roberta miały kupić tort.
Już jesteśmy na miejscu.
-Przepraszam? W jakiej sali leży Gabrysia Jastrzębska? - spytał Mario
-No mówiłem ci, że 223 ciulu! - i tu oberwał po głowie
-Przepraszam za kolegę! - zwróciłem się do pielęgniarki, która patrzyła się na mnie i Mario, jakbyśmy byli z innej planety.
Doszliśmy do sali i Mario kazał Gabi się przebierać, a on sam w tym czasie pójdzie po kule dla niej. -Chłopaki z tym nie da się chodzić! - marudziła Gaba, na co my nie zwracaliśmy uwagi, lecz głupio do siebie uśmiechaliśmy się.

-Ok ja wysiadam. Do widzenia panom! - wysiadła w środku lasu. My myśleliśmy, że ona wróci, ale nie... Stało się coś dziwnego.

_______________________________________________________________________________

                                                                  Hej :* 
Ja uważam, że szczerze ten rozdział mi nie wyszedł, ale wasze opinie się liczą ;) No nie?

Jak będzie
.
.
.
.
.
2 lub 3 komenntarze kolejny rozdział :3   

Zostawiam was. Dobranoc :3 

2 komentarze: