Magda
-Co ja robię u ciebie w domu?! -
spytałam Mario z jednocześnie strachem i przerażeniem .
-Tak się składa, że razem z Gabi
padłyście trupem na stadionie i co miałyście tam zostać z tymi
ciołkami? O nie ! Na to byśmy nie pozwolili. - szczerzył się
Na to, akurat nic mu nie powiedziałam
i zostało mi najwyraźniej ubrać się w to co wczoraj.
Gdy byłam w drodze do domu wstąpiłam
do sklepu, by kupić cole, chipsy i piwo na nasze damskie popołudnie.
Moje i Gaby oczywiście.
Gabi
Była już godzina po 11, więc to
oznaczało, że Marco był już na treningu, i że czas zacząć
szykować się już na nasze popołudnie.
Gdy ubrałam się w to (2) , dostałam SMS od Mario:
-Będę
u ciebie za 15 min. :*
-Słuchaj
Mario chyba pomyliłeś numer.
Na
tą wiadomość już mi nie odpisał, ponieważ usłyszałam dzwonek
do drzwi. To on.
-Słuchaj
– złapał mnie za ręce – nie wiem czemu, ale odkąd jesteś z
Marco, podobasz mi się i w ogóle. Gdy na ciebie patrze, nie mogę
przestać się uśmiechać, gdy uśmiechasz się, nie mogę przestać
się na ciebie patrzeć. Nie umiem wyrazić tego uczucia innymi 2
słowami i 9 literami: Kocham cię.
-Mario,
teraz ty mnie posłuchaj. Nic oprócz przyjaźni nas nie łączy. Nie
chcę tego zniszczyć, a poza tym wiesz dobrze, że ja kocham Reusa!
Przepraszam, ale nie chcę, aby nasza przyjaźń się skończyła.
Wymamrotał
coś pod nosem, spojrzał mi w oczy i powiedział ''przepraszam'',
a następnie wyszedł z
naszego apartamentu. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Pół
roku temu normalna dziewczyna, a teraz? Teraz co? Wszystko się
sypie. Być może straciłam przyjaciela? A co jeśli on sobie coś
zrobi? Przeze mnie. Nie ja nie mogę tak żyć! Nagle przed oczyma
pojawiły mi się kropki.
5 dni pozniej
-Ma..rco?
Gdzie ja jestem? Co się stało? - nie wiedziałam, co się
wydarzyło, gdzie jestem.
-Ciii!
Twój organizm jest jeszcze osłabiony. - powiedział i lekko
usmiechnął się.
-Ale..
co się stało?
-Potrącił
cię samochód. Masz złamaną nogę i obrażenia wewnętrze, ale
twój stan jest stabilny.
-Mario?
Chodź... proszę.
-Ja
naprawdę nie chciałem, nie chciałem, żeby coś ci się stało,
przepraszam! - rozpłakał się jak dziecko. Te słowa, które mi
powiedział, akurat pamiętam.
-A
co z twoją ręką? - spytałam i poczułam, że łza spływa mi po
policzku, lecz szybko ją otarłam.
-Tylko
złamanie. Miałem wypadek po tym jak wysz...
-Nie
wspominaj mi o tym. - lekko się uśmiechnęłam i zobaczyłam Magdę.
Przytuliliśmy się całą paczką, a ja pocałowałam Marco.
-O!
Widzę, że... że ktoś już się obudził. - zobaczyłam niejaką
Ann Katherine – byłą dziewczynę Goetzego. Wstrętną żmiję,
która chciała zniszczyć naszą przyjaźń.
-Przymknij
się. - powiedział do niej Mario.
Tydzień później
Marco
Gabi nareszcie wraca ze szpitala. Ja i Mario jedziemy ją odebrać, a
Magda i Ania – żona Roberta miały kupić tort.
Już jesteśmy na miejscu.
-Przepraszam? W jakiej sali leży Gabrysia Jastrzębska? - spytał
Mario
-No mówiłem ci, że 223 ciulu! - i tu oberwał po głowie
-Przepraszam za kolegę! - zwróciłem się do pielęgniarki, która
patrzyła się na mnie i Mario, jakbyśmy byli z innej planety.
Doszliśmy do sali i Mario kazał Gabi się przebierać, a on sam w
tym czasie pójdzie po kule dla niej. -Chłopaki z tym nie da się
chodzić! - marudziła Gaba, na co my nie zwracaliśmy uwagi, lecz
głupio do siebie uśmiechaliśmy się.
-Ok ja wysiadam. Do widzenia panom! - wysiadła w środku lasu. My
myśleliśmy, że ona wróci, ale nie... Stało się coś dziwnego.
_______________________________________________________________________________
Hej :*
Ja uważam, że szczerze ten rozdział mi nie wyszedł, ale wasze opinie się liczą ;) No nie?
Jak będzie
.
.
.
.
.
2 lub 3 komenntarze kolejny rozdział :3
Zostawiam was. Dobranoc :3
Fajny;-)
OdpowiedzUsuńSuper blog :) Nadrobiłam wszystkie rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ;))