poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 15


                                                             (( Narracja 3-osobowa ))


-Po co tu przyszedłeś? - zapytała łagodnie, lecz widać było, że cierpi.
-Porozmawiać. Gabi...- złapał jej rękę, ona jednak szybko ją odsunęła. - to ona! Ona zawiniła, fotoreporterzy potrafią ze wszystkiego zrobić 'ciekawy' artykuł. Proszę, daj mi tą jedną, jedyną szansę. Proszę – ponownie złapał jej rękę, lecz tym razem, nie odsuwała się.
-Przemyślę to. A teraz jeśli możesz wyjdź. Chcę pobyć sama. - podkreśliła ostatnie słowo .
On zdobył się na lekki, prawie nie widoczny uśmiech w jej stronę.


                                                                         * * *


Rzuciłam się na łóżko, wzięłam lekki wdech, wydech. Nigdy nie czułam się podobnie, straciłam 2 najbliższe mi osoby. Strasznie bolała mnie głowa, na głowie miałam dużo problemów. Wzięłam do ręki żyletkę, którą znalazłam w 3 od góry szufladzie, mojej komody. Ludzie będą uważać mnie za chorą psychicznie, lecz ja nie potrafię!
~Do zobaczenia Emilka~ - pomyślałam.
Kropelki krwi kapały na pastelową podłogę, czarne kropki pojawiły mi się przed oczyma. Upadłam.

                                                                            * * *
                                                                oczami Ewy
Usłyszałam huk, dobiegający z pokoju Gabrysi. Poszłam sprawdzić co się stało. Weszłam do pokoju i zaczęłam płakać. Wołałam Łukasza, Marco. Po chwili przybiegł przyjaciel mojego męża, Łukasz był w ogrodzie i podlewał kwiaty. Obok Gabi leżała żyletka. Czy ona chciała się zabić?!
-Marco! Wzywaj pogotowie!
-Leć po Łukasza! - krzyczał – Dlaczego ona chciała to zrobić? To z mojej winy?
-Nie wiem Marco nie wiem. Teraz najważniejsze jest, by ona przeżyła. Gdzie są dziewczynki?
-W pokoju Sary.
Pobiegłam po Łukasza.
-Oddycha, lecz musimy zabrać ją , ponieważ jej stan jest poważny. - po tych słowach wzięli ją na nosze – Jedna osoba może z nią jechać.
-To ja pojadę. - powiedział Reus
-A kim pan jest? - zapytał mężczyzna z pogotowia
-Ja jestem chłopakiem Pani Jastrzębskiej. - odpowiedział Marco, chowając twarz w dłonie
Wezwaliśmy p. Zoe Kowalczyk*, żeby zaopiekowała się dziewczynkami, a sami pojechaliśmy za karetką do szpitala.
Łukasz i ja cały czas pocieszaliśmy Marco, że ona przeżyje choć sami tego nie wiedzieliśmy.
-Mam twardą dziewczynę, ona musi przeżyć! - powiedział prawie nie słyszalnie. Po chwili z sali, na której leżała Jastrzębska, wyszedł lekarz.
-Jej stan jest stabilny, może do niej wejść tylko jedna osoba, i będzie to pan Reus, potem pani Ewa, a następnie pan Łukasz. Co prawda były małe komplikacje przy operacji, ale to twarda kobieta. Będzie żyć. - przytaknął nam lekarz i dał nam swoją wizytówkę, z której dowiedzieliśmy się, że doktor nazywa się Eryk Wajman*.
Przyglądałam się jej przez szybę. Była taka blada. 

                              _________________________________________

Hejka. Co do rozdziału krótki i beznadziejny ;___; 
Podoba sie nowy wyglad? 
A w ogole rozdzial blog? 
Dzieki wam wszystkim za komentarze i dziekuje Asi Kowalczyk :3 za stworzenie bloga o twoich zainteresowaniach i moich zainteresowaniach. :3
JUtro rewanż. Wierzę w BVB! :) 

1 komentarz:

  1. Super rozdział, tylko żeby sobie nic nie zrobiła ...
    Dziś nowy rozdział na moim <3 :)

    OdpowiedzUsuń