sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 19

Amelka pogodziła się ze Svenem, lecz nie są razem, są przyjaciółmi. Ja, Am, Marco i Mario wielokrotnie namawialiśmy Olkę, aby wybaczyła tacie lecz ona unika tematu. Mario ostatnio dziwnie się zachowuje, wygląda jakby się zakochał. Ale no w kim... Ta myśl nurtuje mnie od tygodnia. 
Następny dzień, Oczami Marco

Dziś, deszczowa sobota 25 maja. Mój budzik zadzwonił, jak zawsze punktualnie o godzinie 6.30 i oznajmił mi początek tego dnia. 
Za oknem było dość ciemno i nic nie zachęcało mnie do wstania z łóżka i przytulania mojej ukochanej, lecz postanowiłem pokonać lenistwo.  Poranna gimnastyka m. in bieganie po parku i toaleta zajęły mi 40 minut, a o 8.10  byłem po śniadaniu, ubraniu się i musiałem obudzić dziewczyny. Zadzwoniłem do Amelki, by przyjechała z Olexandrą, ponieważ o 10 musimy być pod Signal Iduna Park. Gdy każdy był już gotowy do wyjścia, ruszyliśmy w stronę stadionu. Byliśmy pod stadionem, kiedy podbiegł do nas Łukasz z Ewą i Sarą. Olexandra siedziała z Sarą i Patrycją. Ja natomiast z Gabrysią i Amelką, a Łukasz z Ewą i Mario.
Po 40 minutach siedziałem przyklejony do szyby obserwując, oznaki lata i słuchając dyskusji Am i Gab.
Trening w Monachium, minął nam inaczej jak każdy inny trening przedmeczowy. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać i nie obijaliśmy się, jak na każdym treningu. Gdy trening dobiegł końca poszliśmy z dziewczynami i całą drużyną na pizzę się trochę odstresować. Postanowiliśmy nie mówić nic trenerowi, ponieważ gdyby się dowiedział byłby na pewno na nas zły. Była godzina 16.11. Do meczu zostały 4 godz. i 34 minuty. Postanowiliśmy z własnej woli potrenować, by wygrać!
Oczami Gabi
Po pizzy, chłopaki poszli potrenować, a trener przydzielił nam pokoje. Byłam w pokoju z Amelią i Patrycją. Marco był z Mario i Matsem. Łukasz z Kubą. Dalej nie wiem, Klopp nie powiedział lecz wywiesił kartę kto jest z kim, my nie chciałyśmy sprawdzać, bo wolałyśmy odpoczywać przed meczem. 
Chłopaki wrócili do swoich pokoi, a my poszłyśmy potrenować. Tak... ja trenuję. Kocham ten sport! Przyznaje się bez bicia. 
W wieku 14 lat uczęszczałyśmy z Emilką do klubu Praga Warszawa. Lecz przestałyśmy ponieważ Emilka złapała kontuzję, która uniemożliwiła jej to. Była również dobrą bramkarką, lecz najlepiej prezentowała się na lewej obronie. Ja byłam napastnikiem lub pomocnikiem, tak jak mój autorytet piłkarski, który aktualnie jest moim przyszłym mężem.
Strzeliłam piękną bramkę Amelce, co zauważył Jurgen Klopp, cała drużyna z Dortmundu, dziennikarze. Wstyd mi było! Nagrali to! Każdy to zobaczy! Czułam jak moją twarz oblewają rumieńce, a jak każdy zaczął bić mi brawo – po prostu uciekłam. Nigdy nie lubiłam być wyróżniania. Gdy ktoś mnie wyróżniał uciekałam tak jak teraz. 
Mógł mnie ktoś wziąć za dziwną osobę, ale nie przejmuję się oceną innych.
-Hej! Czemu uciekłaś? - wparowali do mojego pokoju WSZYSCY.
-Po prostu nie lubie być wyróżniana – rzuciłam oschle
-Hej. Popatrz na mnie. - podniósł mi głowę Marco – Co się stało?
-Możemy porozmawiać na osobności? Przepraszam kochani. - rzuciłam
-Oczywiście. Chłopaki chodźcie! - powiedziała przyjaciółka 

-Marco... ja po prostu... to była moja pierwsza bramka od 9 lat! Ja z moją siostrą uczęszczałyśmy do szkółki piłkarskiej. Ona miała kontuzję, która umożliwiała jej grę w piłkę, a że byłyśmy bardzo zjednoczone ja też przestałam. Grałam w podstawowym składzie najlepszego klubu dla dziewcząt w Polsce! Kiedy strzeliłam bramkę, taką piękną koleżanki z zespołu były zachwycone, i wyróżniałam się właśnie tam. Zachwyt przerodził się w zazdrość. Od tej pory... w zespole dogadywałam się tylko z Emi. Zawsze marzyłam, aby zagrać choć 1 mecz w barwach Borussii.
-No chodź tu. - po 'tu' przytulił się do mnie.
-Dzięki, że jesteś. - musnęłam lekko jego usta
Oczami Marco
'Zawsze marzyłam, aby zagrać choć 1 mecz w Borussii' – te słowa utkwiły mi w pamięci. Zobaczę co da się zrobić.
Podszedłem do trenera i zacząłem rozmowę po minucie ciszy.
-Trenerze! Widział pan bramkę Gab, no nie? - nie dane było mi dokończyć
-Widziałem i bardzo chciałbym, by zagrała w dzisiejszym meczu. Będzie grać na pewno, ale nie od pierwszych minut. - puścił mi oczko z pogodnym uśmiechem jak zawsze
-Tak?! To super! Właśnie o to miałem trenera poprosić! Tylko niech trener nikomu nie mówi. Chciałbym, żeby to była niespodzianka – uśmiechnąłem się lekko 
-No leć już do szatni! Tylko godzina do meczu! Pamiętaj! 
-Dobrze treenerze. 
Udałem się do szatni. Czas w niej minął nam niesamowicie szybko. Wchodziliśmy na murawę. Martwiłem się o moją ukochaną, że coś jej się stanie, jednak trzeba być dobrej myśli.
5 minuta meczu, Lewy podaje piłkę do Mario on oddaje strzał i GOOOOOOOOOOOL!!!!!!
Borussia prowadzi 1-0 z Bayernem w Finale Ligi Mistrzów!
Kiedy nagle... Mats leży na murawie, zwija się z bólu! Arjen Robben! Zabije cie kiedys! Jeszcze chamsko się uśmiecha. Stanął mu na nodze. Kość mu wyszła... po chwili lekarze przybiegają z noszami. Robben czerwona kartka. Czas na zmianę...
(Oczami Gabi)
-Mats zwija się z bólu... Potrzebna jest zmiana trenerze! - krzyknęła na cały głos Amelka 
Trener szeptał coś na ucho sędziemu , by podyktował zmianę. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam! Usłyszałam swoje imię i nazwisko, że ja mam wejść! 
-No idź! Jesteś najlepsza! - szepnęła mi na ucho Amelia
-Gabi proszę. Dzięki tobie wygramy! - krzyczała Olexandra
~No dobra!~
-Ale to nie zgodne z prawem! Dyskwalifikacja! - oburzał się Robben
-Zamkni... zamknij się! Ona jest.. jest najlepsza! - powiedział przez ból Mats.
-Będzie grać i koniec. - powiedział na koniec sędzia.
Mecz znów się zaczął. Sędzia podyktował rzut wolny, który wykonywałam ja... i... i strzeliłam! Strzeliłam bramkę na 2:0! Cieszyłam się jak głupia, ale cóż? Która dziewczyna może grać w Borussii Dortmund i strzelić bramkę? Ja tych luksusów zaznałam. Cały mecz minął nam spokojnie, strzeliłam jeszcze 2 bramki pod rząd + ta trzecia = wykonałam hat-tricka! Wszystko to w pierwszej połowie. 
Po przerwie Kroos strzelił nam bramkę, następnie Alaba. Po tych dwóch bramkach strzelił mój ukochany.
Mecz dobiegł końca. BORUSSIA DORTMUND WYGRYWA LIGĘ MISTRZÓW Z BAYERNEM MONACHIUM WYNIKIEM 5:2! 
W szatni chłopaki gratulowali mi mówiąc, że to dzięki mnie wygraliśmy mecz! 
Amelka podała mi ubrania, które wzięła, ponieważ wiedziała o wszystkim. Przebrałam się  w ciuchy, które przyniosła mi przyjaciółka i pojechałyśmy do hotelu. Do Dortmundu wracamy jutro rano, o godz 4-5 nad ranem. 
Cieszyłam się, i to cholernie, że mogłam wystąpić w tym wspaniałym meczu! Nie uważam, że wygraliśmy dzięki mnie. Uważam, że każdy dał z siebie 100% wysiłku.
Dzisiejszy dzień, zapamiętam do końca życia i totalnie zaliczam go do udanych!


_________________________________________________________________


Hej! :* Macie rozdział XDD
Taki o wszystkim i niczym...
Ale weźcie wy oceniajcie :-3
Rozdział ogółem podoba mi się, lecz nie które momenty... ekhem :P 
Weźcie oceniajcie i wgl ;d 
Pozdrawiam ludzi którzy to czytają ;-)

DO NASTĘPNEGO! GAB ;*







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz