sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 7

Gabi

''Masz czas dziś o 14.00? Twój Marco ;3'' – taka wiadomość wyświetliła mi się na ekranie mojego granatowo-czarnego cora. Napisałam mu, że mam, a on napisał, że postara się być pod moim domem równo o czternastej i skończyliśmy rozmowę. Gdy już się rozbudziłam poszłam do kuchni zrobić sobie wyśmienitą kanapkę z moim ulubionym serkiem topionym. Magda jeszcze spała więc po cichu weszłam do jej pokoju, by oddać jej słuchawki, gdy nagle zabrzęczał jej telefon, a to oznaczało, że dostała SMS. Wkońcu jesteśmy przyjaciółkami więc zobaczyłam od kogo i tu się zdziwiłam, ponieważ był on od... Mario! Czy ona coś przede mną ukrywa? Obok imienia piłkarza pojawiło się jakieś serce. Wyszłam z pokoju do łazienki, następnie do mojego pokoju, ponieważ było już po 12. 30, a ja o 14 byłam umówiona z Marco. Włożyłam mój ulubiony outfit, zieloną bluzkę na ramiączka, kremowe rurki i vans'y i upięłam włosy w bocznego koka z warkoczem. Nie gadałam dziś z Magdą, ponieważ ona siedziała w swoim pokoju, źle się czuła, ale ''pa'' jej powiedziałam.
-Gdzie mnie wieziesz słonko? :P – zapytałam Marco.
-Niespodzianka. Dowiesz się na miejscu. - zapytał mnie z uśmiechem – pięknie wyglądasz.
-A dziękować. - pocałowałam go w policzek. - nie wiem czy wiesz, ale masz ślad kochanie, mojej szminki.
-Trudno, to twoja więc się nie wstydzę i nie brzydzę. Kocham cię – odpowiedziałam mu na to:Ja ciebie też.
Dotarliśmy już na miejsce. Tam było cudownie. To miejsce, którego nigdy nie widziałam.
Pełna kwiatów łąka nad jakimś jeziorem i... byli tam jacyś ludzie. Ludzie, których znałam Magda, Mario, Kevin, Robert, Łukasz, Kuba i cała ''jedenastka'' Borussi wraz z Juergenem Klopp'em.
Płakałam ze szczęścia i rzuciłam się na mojego ukochanego:
-Reus co to ma być? Z jakiej to okazji?
-Bo cię kochamy. Jesteś wspaniałą dziewczyną z marzeniami, które potrafisz spełniać.
-Marco... może już... już no wiesz? - ''szepnął'' Łukasz.
-Co?! Coś jeszcze wspanialszego może być?
Gdy nagle zobaczyłam moich dawnych przyjaciół: Dominika, Asię, Zuzię i Julkę.
Zatkało mnie, ponieważ nie widziałam ich już kilkanaście lat. Kochałam ich, lecz nigdy nie wierzyli, że spełnię moje marzenie, że pojadę do Dortmundu, spotkam Reusa, a... a tu proszę!
-Gabrysia? To naprawdę ty? Wyładniałaś ;) - powiedział Dominik
-Nie wierzyłyśmy, a okazało się, że to twój chłopak ;33 – zaczęły nawijać Zuza i Jula
-Łał! Serio?! Nie wierzę! Marco... Marco i ty? Jesteście razem? - Aśka nie mogła uwierzyć.
-Tak. Jest opiekuńczy i kochany. A nie przedstawiłam wam kogoś. Chodź Madzia!
-Czyżby dziecko? - spytała Julka
-Jakie dziecko?! To moja przyjaciółka Magdalena Chojnicka. Poznałyśmy się przez internet 8 lat temu.
-Miło mi – uśmiechnęła się do moich dawnych przyjaciół.
-Nam też. - odpowiedziała jej czwórka.
I tak gadaliśmy do wieczora. Gadalibyśmy dalej, gdyby Sven nie wzniósł toastu za ''najwspanialszą dziewczynę na świecie''. Ja zasnęłam i Reus przeniósł mnie do samochodu. Pojechalismy do jego domu i gdy dotarlismy na miejsce obudziłam się i podziękowałam mu całusem.
Zapytałam się go na co to wszystko, a on odpowiedział, że powie mi jutro, żebym już spała, bo jutro ma dla mnie kolejną niespodziankę. Powiedzieliśmy sobie ''Dobranoc'' i położyliśmy się.
Marco

Mam nadzieję, że podobało jej się. Za 6 dni ma urodziny, a ja mam już dla niej niespodziankę. Kolejną, o której zapewne już każdy wie.
Dominik
Lubię ją i martwie się o nią. Dzwonię, dzwonię a ona nie odbiera.
Nie wierzyłem, że ona i ten Reus będą razem. Kocham ją, jest moją najlepszą przyjaciółką, jest dla mnie jak siostrą, zawsze mogę na nią liczyć i ona na mnie też, zawsze! Od 10 lat nie widziałem jej, nie mogłem odezwać się do niej normalnie!

Gabi

Kocham ich! Kocham, po prostu kocham! Marco, Magdę, Dominika, Aśkę, Zuźkę, Julkę, i przede wszystkim całą Borussię, bo gdyby nie ten klub nie miałabym jak spełniać moich marzeń! Gdyby nie to miasto! Udawałam, że już śpię, jednak wcale nie chciało mi się na razie spać. Zawsze tak mówię, a po 5 minutach zasypiam. Napisałam SMS do moich przyjaciół: ''Dobranoc i dziękuję. Buziaki – Gabryska'' i pocałowałam śpiącego Marco. To był najlepszy dzień mojego życia! Zapisałam te słowa w moim pamiętniku i poszłam spać.

Od autorki...
Pisałam skończyłam to pisać równo o 12 w nocy więc to docencie :P 
Piszcie czy sie podobało czy nie ;33


czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 6

Marco

Gdy byłem już na stadionie z Mario tylko patrzyliśmy się na siebie. Był tam tylko on i ja. Nie wiem czemu, ale... ale zawsze przychodziliśmy tam kiedy byliśmy skłóceni.
,,Ja zawsze będę częścią Borussii'' – powiedział do całej naszej jedenastki i trenera gdy odchodził.
Akurat w tym samym momencie odwróciliśmy się do siebie i zaczęliśmy mówić w tym samym czasie te słowa:
-Stary... Nie ty mów... Nie ty. Dobra ja.... Przepraszam (…) - wkońcu zmęczyliśmy się i zaczął mówić Goetze:
-Przepraszam, że ci to powiedziałem. Nie powinienem. Wybacz. - mówił przyjaciel.
-Właśnie dobrze, że mi to powiedziałeś. Będę starał się zmienić. Ja też nie jestem bez winy więc przepraszam.
-Gotzeus forever? - spytałem
-No jasne! - pogłaskał mnie po głowie przyjaciel.
-Stary. Wiesz, że nie pozwalam bez zapytania! - i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Słuchaj ja pogadam z Gabi, ok? - przerwał wybuch śmiechu i mówił te słowa już poważnie.
-Dziękuję bracie! - przybiliśmy sobie piątkę.
Magda
Łaziłam z Gabryśką po ulicach miasta kiedy nagle zobaczyłyśmy Mario a za nim Marco wychodzących ze stadionu.
-Gabi! - krzyczał Mario – Reus ty tu poczekaj.
Uciekała ile sił w nogach, a ja próbowałam ją zatrzymać, jednak nie udało się.
Gdy było widać tylko głowę przyjaciółki podeszłam do chłopaków:
-Nie uciekajcie. Chciałabym wam powiedzieć co ona powiedziała mi wczoraj.
-Co powiedziała?! Nic jej nie jest? - spytał mnie przerażony Marco.
-Jak mieszkała w Polsce był identyczny przypadek jak z nią i z Reusem plus jeszcze tamten próbował ją zabić jak od niego odeszła. Ona teraz się boi. Dajcie jej trochę czasu, starajcie się ją choć trochę zrozumieć. Proszę was.
-O dżisys! OMG! - krzyczał zagubiony Marco – oczywiście, że jej dam!
-Marco choć pójdziemy do domu i pogadamy. -wziął jego głowę pod pachę jak piłkę, złapał go za ręce i próbował iść. Próbował? Tak, próbował, ponieważ podobno piłkarz dortmundzkiego klubu zachowywał się jak psychol.
Byłam już w domu i tam zastałam Gabcię.
-Magda ja się boję. Boję się, że on też.. że wiesz... - jąkała się.
-On by niigdy takiego czegoś nie zrobił! Sam mi to powiedział.
-Słowa nie mogą tego potwierdzić.
Gabi
Była już godzina 15 z minutami kiedy poszłam się wykąpać. Po wykąpaniu włożyłam czyste ubrania, ponieważ gdy tak biegłam przewróciłam się na błoto. Gdy siedziałam w mojej sypialni, odpaliłam laptopa, włączyłam Facebooka nagle zadzwonił nie znajomy numer. Okazało się, że to policja:
-Pani Gabriela Jastrzębska?
-Przy telefonie, a coś się stało?
-Laura Dobroń to pani ciotka?
-Tak. Coś się stało? - spytałam już przerażona.
-Ciężko mi to mówić, ale.... ale ona nie żyje.
-Co?!!! Jak to, co się stało?!
-Samochód ją potrącił. - przy tych słowach rozłączyłam się i rzuciłam na łóżko.
Magda usłyszała to i zwróciła się do mnie:
-Młoda co się stało? Znowu on?
-Nie. Kojarzysz co opowiadałam ci o mojej ciotce Laurze? Ona nie … ona nie żyje...
-Ojej... Gabi tak mi przykro. Pojedziesz na pogrzeb?
-Nie mogę. Chcę tu zostać z wami... znaczy z tobą co ja gadam!
-Tęsknisz za nim?
-Nie.
-Bardzo?
-Tak.
-Idziemy to niego już.!
-Magda nie mogę tak po prostu... - przewała mi:
-Właśnie, że możesz i on za tobą tęskni i ty za nim.
-Serio?
-Tak.

Marco

Siedzieliśmy z Mario i przerzucaliśmy kanały w telewizorze gdy dostałem SMS'a od nieznajomego mi numeru.
,, Marco! To ja Magda! Za 20 minut powinniśmy być. ;D''
Nic jej nie odpisywałem tylko poszedłem wziąć szybki prysznic i ubrać się jakoś przyzwoiciej.
Gabi była tak ślicznie (pierwsze zdjęcie) ubrana, lecz miała nie szczery uśmiech. Usiedzliśmy we dwoje przy stole i przerwałem tą ciszę słowami:
-Ślicznie wyglądasz, lecz widać, że jesteś trochę przybita. Co jest?
-Ciocia... moja ciocia Laura nie żyje. Samochód ją potrącił.
-O Jezu! Gabi współczuje ci. - przytuliłem ją mocno.
-Dzięki Marco, ale to nie odwróci czasu. Chciałabym ci powiedzieć, że jesteś osobą na której mogę polegać i owszem boje się, ale nadal chcę z tobą być tylko czy ty tego chcesz?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - przy tych słowach objął mnie.
-Tylko obiecaj mi jedno – mówiłam – już nigdy nie …
-Tak nie spotkam się z nią – odpowiedział jakby mi czytał w myślach – Czyli znowu jesteśmy razem?
-Tak – odpowiedziała.
Przy okazji powiedziała też:
-Dobra, dobra Mario, Magda możecie już przestać ryczeć. - i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
To był drugi najszczęśliwszy dzień w moim życiu, ponieważ pierwszy był jak ją zobaczyłem.
Gabi
Ja wierzyłam, że ciocia patrzy na mnie z góry! Teraz będzie zawsze przy mnie. - myślałam gdy Reus i Goetze odwozili nas do domu.
Od autorki...
Pisałam go dzisiaj przez 2 godziny docencie to ;) 
A to rysowałam wczoraj przez godzinę: 


Wiem nie mam talentu ;p

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 5 - ''Ufałam ci człowieku!''

Rozdział 5

Gabi
Siedziałam na trawie wtulona w Reusa. Zdziwiłam się i to bardzo, ponieważ gdy straciłam przytomność jeszcze go tam nie było.
-Kurde Reus! Porypało cię?! Nie jesteśmy już razem więc spadaj stąd! -krzyknęłam z zaszklonymi przez łzy oczami.
-Możemy chociaż porozmawiać? Proszę Cię. - spytał
-No.. no dobrze. Choć. - zaprosiłam go z niechęcią.
-Magda. My chcemy tylko pogadać. - ostrzegłam ją
-Słuchaj. Spotkałem się z nią.. nie będę zaprzeczać, ale.... - przerwałam mu
-Ha! Wiedziałam!
-Ale daj mi dokończyć. Do niczego między nami nie doszło, przysięgam ci to! - tłumaczył się piłkarz, ze swoją smutną miną.
-Daj mi to jeszcze przemyśleć. A właściwie po co się z nią spotkałeś? - spytałam. I w tym momencie poczułam w sercu jakieś ''światełko nadziei''.
-Znam się z Lucy od gimnazjum. Każdy wyśmiewał się ze mnie, z moich marzeń o zostaniu piłkarzem, o tym, że jak dorosnę, będę grać w Borussii. Tylko ona była moją prawdziwą przyjaciółką i wierzyła, że tak się stanie. Byłem biedny. Mieszkałem z moimi rodzicami w Polsce. Tak w Polsce. Tata pochodzi z Polski. Nikomu nigdy nie mówiłem, nawet jej, ale cóż... jesteś aktualnie jedyną (oprócz Mario, on już wie) osobą której ufam. Mam drugie imię. Marco Wiesław Reus. - oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra. Dalej.
-(...) Teraz w środę chciałem od niej pieniądze, bo pożyczyłem jej jak jeszcze byliśmy razem. Do środy nie oddała mi ich, a poza tym ona ma niestety nowego chłopaka.
-Niestety?! A ja myślałam, że znów będziemy razem!
Spierniczaj mi stąd i nie chcę cię więcej na oczy widzieć!
Oczywiście, nie będę kłamać. Zrobiło mi się go żal, ale no nie będę się nad nim, palantem, który złamał mi serce użalać.
Marco
Zawsze muszę coś palnąć... Pajac! Głupek! Debil! Palant! Nienawidzę... się! Zwaliłem se życie.
Postanowiłem, że nie powiem nic Mario.
Położyłem się i spałem przez kilkanaście... sekund. Sprawka Mario. Oblał mnie lodowatą wodą:
-Goetze! Ale ty zryty jesteś. Ile wczoraj czekolady wszamałeś?!
-Tylko 12 tabliczek.
-Tylko?! Człowieku nie długo cię trener na mecz nie wpuści jak będziesz tyle żarł.
-Dobra weź wyjdź. Co robiłeś wczoraj? Ja pocieszałem twoją dziewczynę Gabrysię w restauracji.
-Że co robiłeś?!?! - zaczęła się ostra kłótnia
-To co słyszałeś. Podobno nie jesteście już razem moja czekolado. - nazywał mnie tak gdy był wkurzony.
-Zabije cię! - rzuciłem się na przyjaciela.
-Stary. Kurna na żartach się nie znasz?! Weź... to bolało. Człowieku!
-Na takie tematy się nie żartuje. Idź mi stąd!
-Dobra. Chciałeś to ci powiem. Odkąd się w niej zakochałeś jesteś zupełnie innym człowiekiem, nie chodzisz na imprezy, smucisz się jak ktoś powie ci na przykład: ,, Gabryśka jest fajna'' – wyszedł
W sumie miał trochę racji. Musiałem przemyśleć słowa kumpla. Może miał rację? - pomyślałem i poszedłem do łazienki wziąć kąpiel po czym ubrałem to. i udałem się w stronę stadionu. 

Rodzial taki troche krotki ;) Poczułam, że to jeszcze za wcześnie na pogodzenie się Marco i Gabi ;) Czekam na opinie :P


Rozdział 4 - ''Ratunku uwolnijcie mnie stad!'

Rozdział 4

Tydzień później, sobota:
Gabi
Wszystko było dobrze, mianowicie Magda zaczęła akceptować Marco w moim życiu, dopóki nie wyszłam z nim na spacer.
No więc co wydarzyło się na tym spacerze? Podbiegła do nas..... była dziewczyna Marco Lucy!

-Siema gołąbeczki. Przyszłam po pieniądze.
-Na co pieniądze?! - odpowiedział młody piłkarz
-Na USG. Nio powiedz, że pamiętasz nasz środowy wieczór. - uśmiechała się nie szczerze.
-Kurde Reus! Powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi?! - krzyknęłam z wściekłością na Niemca.
-Słuchaj... ale ja nic o tym nie wiem! Nie zdradziłem cię rozumiesz?! - złapał mnie za obie ręce i nie chciał puścić.
-Nie wierze ci! Idź sobie do tej swojej Lucy! - wybuchłam płaczem.
Gdy biegłam przed siebie potknęłam się o jakiś korzeń, strasznie bolała mnie noga. Całe szczęście przechodziła jakaś dziewczynka z psem wyglądająca mi na 11 lat.
-Może wezwać kogoś? - spytało dziecko
-Dziękuję, ale nie trzeba. - odpowiedziałam – Poradzę sobie jakoś i uśmiechnęłam się do niej szczerze, ale w głębi serca czułam jeszcze smutek, po tym co wydarzyło się kilkanaście minut temu.
Marco

-Straciłem ją stary, to koniec... - żaliłem się Mario.
-Zadzwoń do niej! Może została iskierka nadziei, ale najpierw daj mi czekolade z szafki, bo ja w twoich rzeczach grzebać nie będę.
-Kurde Goetze! Ja ci tu o moich problemach gadam a ty mi z czekolada wyskakujesz!
-Sorry, sorry. To jak z czekoladą?
-Weź już wyjdź, zmeczony jestem. - wyprosiłem przyjaciela za drzwi.
-Nara i kiedy dasz mi moja czekoladę?!
Zignorowałem to pytanie i poszedłem do łazienki wziąć przysznic, bo na kąpiel byłem za bardzo zmęczony dzisiejszym dniem.
Gdy już to zrobiłem padłem na łóżko i rozmyślałem o Gabi, której miałem się oświadczyć za 2 miesiące w jej urodziny...

Gabi
-Magda a ja mu ufałam! Byłam głupia! Przepraszam, że na początku nie chciałam ci powiedzieć o Marco, o tym, że jesteśmy, właściwie byliśmy razem! - mówiłam przyjaciółce...
-Gabi to zwykły drań. Nie przejmuj się. Nie musisz przepraszać! A w ogóle jak tam noga? - spytała troskliwa i opiekuńcza Magda.
-Dobrze. Trochę kuśtykam, ale na mecz muszę iść gramy z chłopakami z Borussii. Trenerki mi nie odpuszczą! Będziesz? -spytałam
-No jasne!
-Ja się zbieram. Do zoba misiu :* - pożegnałam się i chwile później byłam już w łazience wziąć długą, długą kąpiel przed meczem.
Po kąpieli wyszłam w samym ręczniku po świeży, wygodny do zdjęcia zestaw (obrazek 2) ubrań i spięłam włosy w warkocz. Tak, tak to moje włosy.
Kiedy ubrałam się już wyszłam na duże podwórko, żeby zrelaksować się przed meczem, zamknęłam oczy i pogrążałam się w marzeniach kiedy nagle ktoś związał mi ręce i nogi ostrym sznurem, zakleił usta taśmąi pakował do samochodu. Na szczęście za długo nie pojechał, ponieważ... Marco mnie uwolnił! Może została dla nasz iskierka nadziei?


sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 3


• Gabi •
O mój Boże to Marco Reus, Marco Reus! - krzyknęłam i zemdlałam, tak że Magda musiała mnie złapać.
Ona tak zawsze ? - zaśmiał się Marco .
Tylko jak widzi ciebie, na zdjęciu lub w realu – odpowiedziała mu.
Ocknęłam się i zaczęłam bełkotać:
M...ma..marco R...rrr..eeeus!
Tak wiem, wiem już twoja siostra lub kto to dla ciebie jest...
Przerwała mu Magda:
No dzięki... Sorry, ale musimy już iśc!
Gdy Magda ciągnęła mnie za rękę spojrzałam się na Marco i uśmiechnęłam się do niego.
• Wieczorem •
Była godzina 18. Powiedziałam przyjaciółce, że idę do sklepu po chleb i wyszłam. Szłam przez ciemnawe ulice Dortmundzkiego rynku, poprawiłam torebkę i spojrzałam się do tyłu i zgadnijcie na kogo wpadłam! Tak, to był Reus. Odwrócił się i powiedział:
• Ooo! To ty. Nawet nie powiedziałaś mi jak masz na imię piękna.
• No więc.... mam na imię … Gabrysia.
• A ja mam na imię... - nie dokończył zdania, ponieważ przerwałam mu.
•Wiem jak masz na imię :)
• Podaj mi swój numer.
• Ok. - odpowiedziałam mu i zapisałam numer na kartce papieru.
• A skoro mam twój numer, może chcesz połazić ze mną po mieście? - spytał ze swoim słodkim uśmieszkiem Marco.
Chodzili po mieście, weszli do jednej z restauracji i wtedy Gabi wylała nie chcący sok na jej śliczną, mleczno-białą bluzkę,
• Chodź, pójdziemy do mnie i wyczyścia tą bluzkę.
Uśmiechnęłam się do Marco i zgodziłam się
Jesteśmy już w domu Marco, jest super. Piłkarz zachęcił mnie do oglądania filmu, w tym czasie kiedy bluzka będzie się suszyć i prać. Oczywiście, że się zgodziłam, bo heloooou! To Marco Reus, w którym byłam zakochana od kilku lat. Oglądaliśmy film i przestraszyłam się momentu horroru. Marco mnie objął i powiedział że jest we mnie szaleńczo zakochany odkąd mnie ujrzał. Uśmiechnęłam się. Wtedy poczuliśmy się jakbyśmy byli parą. Marco mnie pocałował.
Rano poszłam zrobić śniadanie do Jego ogromnej kuchni. 

Przyrządziłam pyszne śniadanie, Jemu też smakowało i zobaczyłam w telefon, że mam 20 nieodebranych połączeń od Magdy. Postanowiłam, że do niej nie oddzwonie, ponieważ, choć lubi Borussię, to Reus był jej najmniej ulubionym piłkarzem. Marco przytulił mnie i podziękował mi za sniadanie całusem.
• Słuchaj... od wczoraj chcę ci to powiedzieć – złapał mnie za rękę – chcesz być .. mo... moją dziewczyną.
•No wreszcie to wyjąkałeś ;) Oczywiście że chcę . – i poczułam, że to najszczęśliwszy moment w moim życiu.
• Czyli … Jesteśmy razem? - odpowiedział młody Niemiec.
• Tak kochanie! ;) - dałam mu całusa i przytuliłam go mocno.
W Dortmundzie jest dużo lepsze życie niż w Polsce! Zdecydowanie! 


Od autorki...
Hej! W tym rozdziale pomagała mi  przyjaciółka . :3 
Komentarze motywują mnie do pisania ;) 
I jakby czoś... to nie jest o mnie, chociaż użyłam swojego imienia ;))










piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 2

                            Gabi    ,    W moim pokoju    , rano    .


Obudziłam się o godzinie 8:00. Spakowałam książki, tak jak miałam i pomyślałam o tym, że już za dosłownie 10 godzin 3 minuty i 11 sekund będę w samolocie, a na lotnisku już w Dortmundzie zobaczę mojego małego słonika Magdę.
Usiadłam na kanapie i przeglądałam kanały, gdy nagle do drzwi zadwoniła... moja ciocia, której nie widziałam już może z 10 lat!

•Ciocia Lusia! - krzyknęłam z radości i rzuciłam jej się na szyję.
•Heeej Gaba! Słyszałam od Madzi, że wyjeżdżasz do Niemiec. Przyszłam się pożegnać. Pamiętaj, że bez względu na wszystko zawsze możesz na mnie liczyć.
•Dziękuję . Może wejdziesz do środka? - zapytałam, bo nie kulturalne było by z mojej strony nie wpuszczenie mojej ulubionej cioci do środka. Od śmierci Emi tylko z nią mogłam porozmawiać, tylko ona wierzyła, że to nie moja wina, że pilnowałam jej jak własnej ręki.
Laura weszła do środka i zanim się obejrzałam była już godzina 16:30.
Musiałam już wyruszać. Przeprosiłam ciocię, że muszę ją wyprosić, ale zaczęłam nowy rozdział w moim życiu i chciałam się usamodzielnić.

                                                        • Na     lotnisku •


Byłam już w rękawie, gdy nagle zawibrował w kieszeni mój telefon od... taty!
Jego treść brzmiała tak: „ Masz wracać do domu! Emilia nie żyje a ty takie coś odwalasz?! Nie wiem jak to zrobisz ale masz wrócić!”. Oczywiście, że się nie przejęłam, ponieważ nikt nie znał mojego adresu i poprosiłam Magdę, żeby nikomu a nikomu go nie mówiła. Na razie będę mieszkać u niej, a potem się coś wykombinuje. - pomyślałam.

                                                           •   Magda •

Wylądował samolot Gaby . Wyszła, była już na lotnisku, ubrana była  tak pięknie , sportowo.
Ona nigdy nie lubiła chodzić w sukienkach jak pudrowana lala, zresztą ja też nie.
Rzuciłyśmy się sobie w ramiona i liczyłyśmy się tylko my. Potem poszłyśmy do mojego ślicznego, czarnego auta i zmęczone pojechałyśmy do mojego domu.


Oprowadziłam ją po nim i od razu wiedziała, gdzie co jest.
Po godzinnym gadaniu o wszystkim i o niczym Gabi poszła do łazienkia następnie do swojej sypialni (pierwsze zdjęcie)Bardzo się cieszyła, ponieważ sypialnia była żółto-czarna i dostała ode mnie laptopa. Moja sypialnia wyglądała tak.
                                              •   Gabi   •

Wstałam o 10:00. Przyjaciółka jeszcze spała. Ja wstałam i zrobiłam śniadanie w jej super kuchni wygladajacej zajebiście.
Po zrobieniu pysznych naleśników poszłam obudzić Madzię. Po wstaniu poszła do toalety. Podałam śniadanie
Magda podziękowała mi przyjacielskim całusem w policzek.
Po śniadaniu przeniosły się do salonu , również zajebistego.
Może pójdziemy na miasto? Znam fajną kawiarnię  na rynku. To co? - spytała
Ok. Chodź. Może poznamy jakiegoś piłkarza ? :) - zaśmiałam się .
                                                  •    W kawiarni •

Gdy doszłyśmy do kawiarni, serio spotkałyśmy jakiegoś piłkarza – był to Marco Reus! Czuję, że moje życie naprawdę się zmienia! .

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 1 - ,,Już jutro wszystko się zmieni!''

                                                  * Gabrysia *

Już mam dość Polski, ponieważ to tu, właśnie tu wydarzyło się tyle nieszczęść, a mianowicie śmierć mojej ukochanej, jedynej siostry, z którą byłyśmy bardzo zżyte od urodzenia i jeszcze jedna intymna sprawa, o której nie będę myśleć, ani mówić. Rodzice wyjechali i nie wiadomo kiedy wrócą, a najgorsze jest to, że rodzice mnie obwiniają o wszystko co się wydarzyło tzn. śmierć Emilki. Ona była taka młoda – miała dopiero 18 lat, całe życie było przed nią ! - pomyślałam i rzuciłam się na kanapę z płaczem.
Zapomniałam dodać, że interesuję się piłką nożną i moim ukochanym klubem , z którym mam same dobre momenty mojego życia-Borussią Dortmund.
Postanowiłam, że zadzwonię do Magdy – mojej najlepszej przyjaciółki. Poznałyśmy się przez internet przypadkiem. Ona też lubi Borussię Dortmund.
• Siemka Gabi! Tak dawno nie rozmawiałyśmy. Od obozu, który zleciał nam jak 5 minut. Co u ciebie słychać?? :) - powiedziała z radością.
• U mnie kiepsko. Emi nie żyje. - powiedziałam i rozpłakałam się.
• Jak to??!! Co się stało? - zapytała już nie radosna przyjaciółka.
• Długa historia. … - Magda przerywała mi - Właśnie.... Mam do ciebie pytanie. Mieszkasz w Dortmundzie, no nie? Mogę na ciebie liczyć?
•Zawsze i wszędzie o co chodzi? - spytała kochana Magdunia.
•Mogę się do ciebie przeprowadzic? Nie chcę już tu dłużej mieszkać!
• No oczywiście! Wyjęłaś mi to z ust. Biorę się do roboty. Na kiedy ci zarezerwować bilet? Najbliżej jest na jutro wieczorem. Rezerwujemy?
•Rezerwujemy. - uśmiechnęłam się do słuchawki.

  • W moim pokoju *

Zaczęłam się pakować. Minęła niemal godzina, a ja już zapakowałam wszystkie swoje ciuchy do w sumie dwóch walizek. Jeszcze muszę tylko spakować książki – uśmiechnęłam się, padłam zmęczona na łóżko, i rozmyślałam, że już jutro rozpocznę nowe życie... Wszystko się zmieni!

Od autorki...
Hej! 1 rozdział taki trochę któtki, ale 2 i 3 już mam naszykowany więć 2 bedzie jutro (7.02) a 3 w soboyę (8.02) :)