niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 5 - ''Ufałam ci człowieku!''

Rozdział 5

Gabi
Siedziałam na trawie wtulona w Reusa. Zdziwiłam się i to bardzo, ponieważ gdy straciłam przytomność jeszcze go tam nie było.
-Kurde Reus! Porypało cię?! Nie jesteśmy już razem więc spadaj stąd! -krzyknęłam z zaszklonymi przez łzy oczami.
-Możemy chociaż porozmawiać? Proszę Cię. - spytał
-No.. no dobrze. Choć. - zaprosiłam go z niechęcią.
-Magda. My chcemy tylko pogadać. - ostrzegłam ją
-Słuchaj. Spotkałem się z nią.. nie będę zaprzeczać, ale.... - przerwałam mu
-Ha! Wiedziałam!
-Ale daj mi dokończyć. Do niczego między nami nie doszło, przysięgam ci to! - tłumaczył się piłkarz, ze swoją smutną miną.
-Daj mi to jeszcze przemyśleć. A właściwie po co się z nią spotkałeś? - spytałam. I w tym momencie poczułam w sercu jakieś ''światełko nadziei''.
-Znam się z Lucy od gimnazjum. Każdy wyśmiewał się ze mnie, z moich marzeń o zostaniu piłkarzem, o tym, że jak dorosnę, będę grać w Borussii. Tylko ona była moją prawdziwą przyjaciółką i wierzyła, że tak się stanie. Byłem biedny. Mieszkałem z moimi rodzicami w Polsce. Tak w Polsce. Tata pochodzi z Polski. Nikomu nigdy nie mówiłem, nawet jej, ale cóż... jesteś aktualnie jedyną (oprócz Mario, on już wie) osobą której ufam. Mam drugie imię. Marco Wiesław Reus. - oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra. Dalej.
-(...) Teraz w środę chciałem od niej pieniądze, bo pożyczyłem jej jak jeszcze byliśmy razem. Do środy nie oddała mi ich, a poza tym ona ma niestety nowego chłopaka.
-Niestety?! A ja myślałam, że znów będziemy razem!
Spierniczaj mi stąd i nie chcę cię więcej na oczy widzieć!
Oczywiście, nie będę kłamać. Zrobiło mi się go żal, ale no nie będę się nad nim, palantem, który złamał mi serce użalać.
Marco
Zawsze muszę coś palnąć... Pajac! Głupek! Debil! Palant! Nienawidzę... się! Zwaliłem se życie.
Postanowiłem, że nie powiem nic Mario.
Położyłem się i spałem przez kilkanaście... sekund. Sprawka Mario. Oblał mnie lodowatą wodą:
-Goetze! Ale ty zryty jesteś. Ile wczoraj czekolady wszamałeś?!
-Tylko 12 tabliczek.
-Tylko?! Człowieku nie długo cię trener na mecz nie wpuści jak będziesz tyle żarł.
-Dobra weź wyjdź. Co robiłeś wczoraj? Ja pocieszałem twoją dziewczynę Gabrysię w restauracji.
-Że co robiłeś?!?! - zaczęła się ostra kłótnia
-To co słyszałeś. Podobno nie jesteście już razem moja czekolado. - nazywał mnie tak gdy był wkurzony.
-Zabije cię! - rzuciłem się na przyjaciela.
-Stary. Kurna na żartach się nie znasz?! Weź... to bolało. Człowieku!
-Na takie tematy się nie żartuje. Idź mi stąd!
-Dobra. Chciałeś to ci powiem. Odkąd się w niej zakochałeś jesteś zupełnie innym człowiekiem, nie chodzisz na imprezy, smucisz się jak ktoś powie ci na przykład: ,, Gabryśka jest fajna'' – wyszedł
W sumie miał trochę racji. Musiałem przemyśleć słowa kumpla. Może miał rację? - pomyślałem i poszedłem do łazienki wziąć kąpiel po czym ubrałem to. i udałem się w stronę stadionu. 

Rodzial taki troche krotki ;) Poczułam, że to jeszcze za wcześnie na pogodzenie się Marco i Gabi ;) Czekam na opinie :P


1 komentarz: