czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 6

Marco

Gdy byłem już na stadionie z Mario tylko patrzyliśmy się na siebie. Był tam tylko on i ja. Nie wiem czemu, ale... ale zawsze przychodziliśmy tam kiedy byliśmy skłóceni.
,,Ja zawsze będę częścią Borussii'' – powiedział do całej naszej jedenastki i trenera gdy odchodził.
Akurat w tym samym momencie odwróciliśmy się do siebie i zaczęliśmy mówić w tym samym czasie te słowa:
-Stary... Nie ty mów... Nie ty. Dobra ja.... Przepraszam (…) - wkońcu zmęczyliśmy się i zaczął mówić Goetze:
-Przepraszam, że ci to powiedziałem. Nie powinienem. Wybacz. - mówił przyjaciel.
-Właśnie dobrze, że mi to powiedziałeś. Będę starał się zmienić. Ja też nie jestem bez winy więc przepraszam.
-Gotzeus forever? - spytałem
-No jasne! - pogłaskał mnie po głowie przyjaciel.
-Stary. Wiesz, że nie pozwalam bez zapytania! - i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Słuchaj ja pogadam z Gabi, ok? - przerwał wybuch śmiechu i mówił te słowa już poważnie.
-Dziękuję bracie! - przybiliśmy sobie piątkę.
Magda
Łaziłam z Gabryśką po ulicach miasta kiedy nagle zobaczyłyśmy Mario a za nim Marco wychodzących ze stadionu.
-Gabi! - krzyczał Mario – Reus ty tu poczekaj.
Uciekała ile sił w nogach, a ja próbowałam ją zatrzymać, jednak nie udało się.
Gdy było widać tylko głowę przyjaciółki podeszłam do chłopaków:
-Nie uciekajcie. Chciałabym wam powiedzieć co ona powiedziała mi wczoraj.
-Co powiedziała?! Nic jej nie jest? - spytał mnie przerażony Marco.
-Jak mieszkała w Polsce był identyczny przypadek jak z nią i z Reusem plus jeszcze tamten próbował ją zabić jak od niego odeszła. Ona teraz się boi. Dajcie jej trochę czasu, starajcie się ją choć trochę zrozumieć. Proszę was.
-O dżisys! OMG! - krzyczał zagubiony Marco – oczywiście, że jej dam!
-Marco choć pójdziemy do domu i pogadamy. -wziął jego głowę pod pachę jak piłkę, złapał go za ręce i próbował iść. Próbował? Tak, próbował, ponieważ podobno piłkarz dortmundzkiego klubu zachowywał się jak psychol.
Byłam już w domu i tam zastałam Gabcię.
-Magda ja się boję. Boję się, że on też.. że wiesz... - jąkała się.
-On by niigdy takiego czegoś nie zrobił! Sam mi to powiedział.
-Słowa nie mogą tego potwierdzić.
Gabi
Była już godzina 15 z minutami kiedy poszłam się wykąpać. Po wykąpaniu włożyłam czyste ubrania, ponieważ gdy tak biegłam przewróciłam się na błoto. Gdy siedziałam w mojej sypialni, odpaliłam laptopa, włączyłam Facebooka nagle zadzwonił nie znajomy numer. Okazało się, że to policja:
-Pani Gabriela Jastrzębska?
-Przy telefonie, a coś się stało?
-Laura Dobroń to pani ciotka?
-Tak. Coś się stało? - spytałam już przerażona.
-Ciężko mi to mówić, ale.... ale ona nie żyje.
-Co?!!! Jak to, co się stało?!
-Samochód ją potrącił. - przy tych słowach rozłączyłam się i rzuciłam na łóżko.
Magda usłyszała to i zwróciła się do mnie:
-Młoda co się stało? Znowu on?
-Nie. Kojarzysz co opowiadałam ci o mojej ciotce Laurze? Ona nie … ona nie żyje...
-Ojej... Gabi tak mi przykro. Pojedziesz na pogrzeb?
-Nie mogę. Chcę tu zostać z wami... znaczy z tobą co ja gadam!
-Tęsknisz za nim?
-Nie.
-Bardzo?
-Tak.
-Idziemy to niego już.!
-Magda nie mogę tak po prostu... - przewała mi:
-Właśnie, że możesz i on za tobą tęskni i ty za nim.
-Serio?
-Tak.

Marco

Siedzieliśmy z Mario i przerzucaliśmy kanały w telewizorze gdy dostałem SMS'a od nieznajomego mi numeru.
,, Marco! To ja Magda! Za 20 minut powinniśmy być. ;D''
Nic jej nie odpisywałem tylko poszedłem wziąć szybki prysznic i ubrać się jakoś przyzwoiciej.
Gabi była tak ślicznie (pierwsze zdjęcie) ubrana, lecz miała nie szczery uśmiech. Usiedzliśmy we dwoje przy stole i przerwałem tą ciszę słowami:
-Ślicznie wyglądasz, lecz widać, że jesteś trochę przybita. Co jest?
-Ciocia... moja ciocia Laura nie żyje. Samochód ją potrącił.
-O Jezu! Gabi współczuje ci. - przytuliłem ją mocno.
-Dzięki Marco, ale to nie odwróci czasu. Chciałabym ci powiedzieć, że jesteś osobą na której mogę polegać i owszem boje się, ale nadal chcę z tobą być tylko czy ty tego chcesz?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - przy tych słowach objął mnie.
-Tylko obiecaj mi jedno – mówiłam – już nigdy nie …
-Tak nie spotkam się z nią – odpowiedział jakby mi czytał w myślach – Czyli znowu jesteśmy razem?
-Tak – odpowiedziała.
Przy okazji powiedziała też:
-Dobra, dobra Mario, Magda możecie już przestać ryczeć. - i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
To był drugi najszczęśliwszy dzień w moim życiu, ponieważ pierwszy był jak ją zobaczyłem.
Gabi
Ja wierzyłam, że ciocia patrzy na mnie z góry! Teraz będzie zawsze przy mnie. - myślałam gdy Reus i Goetze odwozili nas do domu.
Od autorki...
Pisałam go dzisiaj przez 2 godziny docencie to ;) 
A to rysowałam wczoraj przez godzinę: 


Wiem nie mam talentu ;p

1 komentarz: